Nie zgódźmy się na kolejną nieprawdę

Z analizy dokumentów rządowych wynika, że wywłaszczenie ludzi z oszczędności w OFE ma służyć zwiększeniu w latach 2014–2015 wydatków publicznych o 30 mld zł.

Publikacja: 23.12.2013 06:20

Leszek Balcerowicz

Leszek Balcerowicz

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik Sławomir Mielnik

Red

Od niemal dwóch lat trwa propagandowa kampania przeciw oszczędnościom emerytalnym zgromadzonym w otwartych funduszach emerytalnych. W 2011 r. rząd PO-PSL uruchomił falę demonizacji OFE, ale prawdziwym celem były środki zgromadzone w II filarze.

Złamane zobowiązanie

Na fali tej kampanii przyjęto w 2011 r. ustawę obcinającą wpłaty do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc. Towarzyszyło temu zobowiązanie rządu PO-PSL, że składka zostanie podniesiona do 3,5 proc. w 2017 r., a OFE umożliwi się efektywniejsze działanie.

To zobowiązanie zostało przez polityków PO i PSL złamane. W 2013 r. wznowiono negatywną propagandę przeciw II filarowi, ale tym razem cel był o wiele bardziej drastyczny: przejąć oszczędności emerytalne już tam zgromadzone, podobnie jak to zrobił Orban na Węgrzech.

Rezygnacja ze skoku na otwarte fundusze emerytalne nie wymaga zwiększenia deficytu w budżecie państwa

W poprzednim tygodniu Sejm i Senat w ciągu 5 dni (!) uchwaliły drastyczne zmiany w systemie emerytalnym. Ich wejście w życie musiałoby oznaczać likwidację II filaru i przywrócenie monopolu ZUS. Jest to najbardziej drastyczny antyreformatorski projekt po 1989 r.

Forsowaniu tej antyreformy towarzyszyły i towarzyszą o wiele silniejsze protesty niż w 2011 r. Bardzo mocny jest sprzeciw ekonomistów, którzy pokazują, że jej realizacja musiałaby zmniejszyć bezpieczeństwo i poziom emerytur oraz osłabić długofalowy wzrost gospodarczy, który akurat potrzebuje wzmocnienia.

Podkreślają oni, że prawdziwe skutki forsowanej ustawy byłyby przeciwne do oficjalnie deklarowanych, co stanowi jaskrawe naruszenie konstytucyjnej zasady proporcjonalności. Na rażącą sprzeczność z naszą konstytucją – z tego i z innych powodów – wskazuje 60 prawników, którzy podpisali się pod odpowiednią analizą skierowaną do opinii publicznej i do prezydenta.

Demonizacja OFE poniosła fiasko – według ostatniego badania CBOS 53 proc. ankietowanych było przeciw ustawie, a tylko 13 proc. za. Zapewne dlatego promotorzy ustawy uruchomili w ostatnim czasie dwie inne kampanie propagandowe – obydwie równie manipulatorskie co poprzednia.

Jedna z nich, skierowana m.in. do posłów i senatorów, głosiła, że ustawę trzeba przyjąć w tempie łamiącym wszelkie normy przyzwoitej legislacji, bo inaczej przekroczy jakieś fatalne terminy. Niedawne opracowania FOR zdemaskowały manipulatorski charakter tych tez (patrz: FOR ostrzega (nr 45): Fałszywe uzasadnienia pośpiechu legislacyjnego ws. zmian w systemie emerytalnym).

Druga głosi, że bez przyjęcia ustawy o OFE w finansach publicznych nastąpi jakaś katastrofa. Tu trzeba przypomnieć o nadrzędności norm konstytucyjnych, zwłaszcza tych, które domagają się respektowania praworządności, praw podmiotowych, zasady proporcjonalności, zasady zaufania do państwa.

Te właśnie fundamentalne normy narusza ustawa przeforsowana w parlamencie. Tylko jakieś ogromne zagrożenie dla finansów publicznych mogło przemawiać na rzecz naruszenia tych zasad.

Ale takiego zagrożenia nie ma. Przeciwnie, umożliwiając przejmowanie już nagromadzonych oszczędności emerytalnych, ustawa pozwala na odsuwanie możliwych i niezbędnych kroków naprawczych i na zwiększenie wydatków budżetu przed wyborami. Każdy, kto myśli odpowiedzialnie o praworządności i o zdrowiu finansów publicznych w Polsce, musi być przeciw tej ustawie.

Co więcej, zablokowanie jej realizacji nie stworzy żadnego poważniejszego zagrożenia dla budżetu 2014 r.

Nieodpowiedzialna krótkowzroczność

Tu trzeba przypomnieć, że finanse publiczne obejmują m.in. budżet państwa (czyli rządu centralnego) i budżet FUS (czyli środki na emerytury i renty z ZUS). W tym pierwszym wypadku założono, że wskutek wywłaszczenia ludzi z oszczędności emerytalnych władza uzyska 8,2 mld zł – przy łącznych wydatkach budżetu równych 325 mld zł. Wiele wskazuje na to, że sytuacja gospodarcza w Polsce będzie w 2014 r. lepsza, niż założono w budżecie, co sfinansuje co najmniej część, jeśli nie całość tej luki.

Ponadto z analizy dokumentów rządowych wynika, że wywłaszczenie ludzi z oszczędności w OFE ma służyć zwiększeniu w latach 2014–2015 wydatków publicznych o 30 mld zł! Jest to więc duże pole do racjonalizacji wydatków, na co zresztą wskazuje się od lat.

Rezygnacja ze skoku na OFE nie wymaga zwiększenia deficytu w budżecie państwa.

Część środków przejętych z OFE ma posłużyć sfinansowaniu dziury w FUS – na sumę 15,4 mld zł. Dwie trzecie tej kwoty to sprzedaż aktywów przejętych z OFE. Można to zrobić tylko raz, tak jak tylko raz można zjeść ziarno przeznaczone na siew.

Nie jest to więc żadna naprawa finansów państwa, ale skrajna, nieodpowiedzialna krótkowzroczność. Samą lukę w FUS, wynikłą z zablokowania takiego politycznego oportunizmu, można w 2014 roku sfinansować pożyczką od budżetu państwa.

Dla ministra finansów pozyskanie tych środków na rynku nie będzie wielkim problemem – nawet jeśli zmiany w OFE nie wejdą w życie, potrzeby pożyczkowe brutto w 2014 roku wyniosą mniej niż 160 mld zł i będą niższe niż w 2013 roku (166 mld zł) czy w roku 2012 (169 mld zł).

Zablokowanie wywłaszczenia Polaków z oszczędności emerytalnych w OFE nie spowoduje przekroczenia przez państwowy dług publiczny ustawowego progu 55 proc. PKB. Według prognoz rządowych, bez zmian w OFE, po uwzględnieniu wolnych środków na koniec roku oraz wahań kursowych, dług publiczny na koniec 2014 roku ma wynieść 55,1 proc. PKB.

Należy jednak pamiętać, że w nadchodzącym roku możemy spodziewać się szybszego wzrostu gospodarczego niż założone przez rząd 2,5 proc. PKB. A to oznacza, że w praktyce relacja ta będzie niższa.

Wzrośnie ukryty dług publiczny

Co więcej, dzięki prywatyzacji dług publiczny można szybko obniżyć, z korzyścią dla gospodarki i polityki, zmniejszając tym sposobem liczbę firm będących pod bezpośrednią władzą polityków i stanowiących przedmiot partyjnych targów i rozgrywek (przewidziane w budżecie na 2014 rok wpływy z prywatyzacji mają być najniższe od 2008 roku).

Debaty nad zmianami w systemie emerytalnym nie można ograniczać tylko do jawnego długu publicznego. Zobowiązania przeniesione z OFE do ZUS nie znikną, a powiększą ukryty dług publiczny.

Co prawda początkowo towarzyszyłby temu spadek długu jawnego, lecz byłby on tylko przejściowy. Jak widać w dokumentach rządowych, wywłaszczenie Polaków z oszczędności emerytalnych, oddalając ryzyko przekroczenia progów ostrożnościowych, pozwoliłoby rządowi na szybsze zadłużanie się.

Fundamentalnie wadliwy projekt, przewidujący wywłaszczenie ludzi z ich emerytalnych oszczędności w OFE, nie powinien w ogóle powstać, a na pewno nie powinien zajść tak daleko.

Tylko odmowa podpisu przez prezydenta – strażnika konstytucji na mocy art. 126 ustawy zasadniczej – może powstrzymać rozpoczęcie realizacji z początkiem lutego 2014 roku jego najbardziej drastycznej części – wywłaszczenia ludzi z ponad 50 proc. ich oszczędności w OFE.

—śródtytuły pochodzą od redakcji

Leszek Balcerowicz, były wicepremier i minister finansów, były prezes Narodowego Banku Polskiego, obecnie jest przewodniczącym Rady Forum Obywatelskiego Rozwoju;

Aleksander Łaszek jest ekonomistą Forum Obywatelskiego Rozwoju

Od niemal dwóch lat trwa propagandowa kampania przeciw oszczędnościom emerytalnym zgromadzonym w otwartych funduszach emerytalnych. W 2011 r. rząd PO-PSL uruchomił falę demonizacji OFE, ale prawdziwym celem były środki zgromadzone w II filarze.

Złamane zobowiązanie

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację