Co prawda nie chodzi już ani o e-dotacje ani o inne środki unijne, a stosunkowo niewielkie pieniądze krajowe daje to jednak do myślenia jak działają urzędnicy.
Fakt, że w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości zasada: kto pierwszy ten lepszy wciąż obowiązuje przy podziale wsparcia publicznego dla przedsiębiorstw wyszedł na jaw przy ogłoszeniu wyników tegorocznej (VIII już ogółem) edycji krajowego programu „Bon na innowacje". PARP oferuje w nim niewielkie dotacje (do 15 tys. zł) dla mikro i małych firm na inicjowanie kontaktów z jednostkami naukowymi. W tym roku 228 wniosków na 3,4 mln zł otrzymało pozytywną ocenę. Jednak jako że budżet konkursu to 3 mln zł dwadzieścia pięć firm grantów nie dostanie. Jak PARP rozwiązała sprawę? W komunikacie o wynikach konkursu przypomniała, że zgodnie z pkt 10 wytycznych o miejscu na liście rankingowej wniosków decyduje kolejność wpływu do PARP kompletnych i pozytywnie rozpatrzonych aplikacji. Ni mniej ni więcej znów więc zastosowano tzw. kryterium czasu czyli mówiąc prościej zasadę kto pierwszy ten lepszy.
Co prawda, przedstawiciele PARP tłumaczą, że jest to tylko kryterium uzupełniające wynikające bezpośrednio z rozporządzenia Ministra Gospodarki (a więc instytucji nadrzędnej względem PARP) to jednak niesmak pozostaje.
Oczywiście tym razem obejdzie się bez protestów przedsiębiorców jak przy e-dotacjach z programu „Innowacyjna gospodarka", bo budżet konkursu jest niewielki (tylko 3 mln zł względem kilkuset nawet milionów złotych przy konkursach na e-granty) i dotacja dla jednej firmy nie przekracza 15 tys. zł (w przypadku e-dotacji można było dostać nawet kilkaset tysięcy złotych). Nie ma więc o co specjalnie się wykłócać, a i protestować nie ma kto, bo sprawa dotyczy tylko 25 przedsiębiorców.
Pokazuje to jednak, że urzędnicy, przede wszystkim z resortu gospodarki, nie uczą się na błędach i to poważnych. Sprawa z e-dotacjami był przecież dużą aferą, która przetoczyła się przez wszystkie media. Petycje w tej sprawie przedsiębiorcy składali do prezes PARP, minister rozwoju regionalnego, a nawet premiera. Później zasadę kto pierwszy ten lepszy stosował jeszcze Bank Gospodarstwa Krajowego przy kredycie technologicznym co też było piętnowane. Ówczesne Ministerstwo Rozwoju Regionalnego (teraz resort infrastruktury i rozwoju) nakazało likwidację tzw. kryterium czasu we wszystkich konkursach o środki z UE. Wydawało się więc, że ten problem urzędnicy i przedsiębiorcy mają już za sobą.