– Poznałem go na obozie wspinaczkowym. Byłem studentem, a on pracownikiem naukowym SGPiS. Pamiętam, że powiedział  nam wtedy, że nie istnieje taka nauka jak ekonomia polityczna socjalizmu, że to tylko propaganda. Mimo czarnych lat PRL mówił to, co myśli i niczym się nie przejmował. Od tej pory był dla mnie autorytetem – wspomina ekonomistę Janusza Beksiaka Bohdan Wyżnikiewicz, dyrektor warszawskiego oddziału Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Beksiak wywarł duży wpływ na kształt polskiej transformacji. W 1979 r. oddał legitymację PZPR w proteście przeciwko nadmiernemu zadłużaniu kraju przez ekipę Edwarda Gierka. Wstąpił do „Solidarności", gdzie został doradcą Lecha Wałęsy, a potem uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu.

Jeszcze przed powstaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego Beksiak, jako zwolennik jak najszybszej prywatyzacji, zebrał grupę ekonomistów i przygotował plan reform dla Polski, który zakładał m.in. cięcia budżetowe, uwolnienie cen i płac oraz wymienialność złotego. Była to mapa drogowa przejścia do gospodarki wolnorynkowej, której sporo elementów wykorzystano później w tzw. planie Balcerowicza.

Beksiak po raz ostatni doradzał rządowi, kiedy premierem był Jan Krzysztof Bielecki. Później poświęcił się pracy naukowej. Wykładał w Szkole Głównej Handlowej, był autorem podręczników ekonomii i wielu prac naukowych uznawanych przez ekonomistów za przełomowe. Zasiadał też w Radzie Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Był laureatem pierwszej edycji Nagrody Kisiela. – Naukowe osiągnięcia nie przeszkodziły mu być osobą niezwykle pogodną. Sypał anegdotami z życia akademickiego, często autoironicznymi. Ten dystans do siebie  zawsze u niego ceniłem – mówi Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu.    —agmk