UE regulacjami odpowiada na własne regulacje

Skutki uboczne wprowadzonych regulacji owocują kolejnymi regulacjami, które również mają niepożądane konsekwencje, wymagające interwencji prawodawców – tak wygląda proces tworzenia prawa w Unii Europejskiej.

Publikacja: 08.09.2014 17:01

Grzegorz Siemionczyk

Grzegorz Siemionczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Ta logika biurokracji jest jedną z zasadniczych przyczyn - obok skłonności Brukseli do ingerowania w coraz to nowe sfery rzeczywistości - hipertrofii i zawiłości unijnego dorobku prawnego. Choć w tym kontekście lepiej mówić o urobku.

Najświeższego przykładu na to, co napędza unijnych prawodawców, dostarczył komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier, wypowiadając wojnę bankom, które próbują omijać ograniczenia wysokości premii dla pracowników.

W ub.r. Bruksela ogłosiła, że począwszy od 2015 r. premie bankowców nie będą mogły przewyższać ich pensji zasadniczej (albo dwukrotności pensji, jeśli zgodzą się na to udziałowcy). Uznała bowiem, że uzależnione od krótkoterminowych wyników bonusy zachęcają bankowców do podejmowania nadmiernego ryzyka, w czym dostrzegła jedną z przyczyn kryzysu finansowego.

To, że banki będą próbowały ograniczenia omijać, nietrudno było przewidzieć. W sondażu, który w połowie ub.r. przeprowadziła firma doradcza Towers Watson & Co., zaledwie 7 proc. bankowców wskazało, że spodziewa się spadku zarobków. Ponad 50 proc. oczekiwało, że pracodawcy po prostu podniosą im pensje podstawowe. Prawodawcy musieli o tym wiedzieć, ale forsowali nowe regulacje dla społecznego poklasku: „kultura bonusów" w bankowości budzi bowiem na Zachodzie dość powszechne oburzenie.

Oczywiście, bankowcy się nie pomylili. Z obawy, że utalentowani pracownicy przejdą do konkurencji poza UE lub do mniej regulowanych instytucji finansowych, europejskie banki gremialnie podnoszą płace zasadnicze. W szczególności - aby nie zwiększać swoich kosztów stałych, co zmniejszyłoby ich elastyczność w razie pogorszenia wyników – wprowadzają dodatki do płacy, które tylko teoretycznie różnią się od premii, a w praktyce do złudzenia je przypominają.

Kilka dni temu Barnier wezwał Europejską Agencję ds. Bankowości, aby wspólnie z Komisją Europejską przeciwstawiła się temu procederowi, który łamanie „ducha – a może nawet literę - prawa". W jaki sposób? Nietrudno się domyśleć. Bardziej szczegółowymi przepisami i wytycznymi. Już teraz wiadomo, że one także będą omijane, co może być dla stabilności finansowej bardziej niebezpieczne, niż praktyka, którą pierwotne regulacje miały wykorzenić. Ale brukselscy urzędnicy będą mieli więcej pracy i – kto wie – może premie za sukcesy?

Ta logika biurokracji jest jedną z zasadniczych przyczyn - obok skłonności Brukseli do ingerowania w coraz to nowe sfery rzeczywistości - hipertrofii i zawiłości unijnego dorobku prawnego. Choć w tym kontekście lepiej mówić o urobku.

Najświeższego przykładu na to, co napędza unijnych prawodawców, dostarczył komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier, wypowiadając wojnę bankom, które próbują omijać ograniczenia wysokości premii dla pracowników.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne