Wspólna waluta była projektem na wskroś geoekonomicznym. Miała wzmocnić integrację europejską, a także budować jej autonomię geopolityczną wobec Stanów Zjednoczonych. Miała podważyć supremację dolara i amerykańskich instytucji finansowych w gospodarce globalnej. Chodziło także o promocję europejskiego eksportu. I o zmniejszenie tendencji do przerzucania kosztów ekspansywnej polityki budżetowej USA na Europę Zachodnią, co było możliwe właśnie dzięki międzynarodowej pozycji dolara.
Europa w zasadzie nie wykorzystywała dotąd wspólnej waluty do manipulacji kursowej, tak jak to czynią od wielu lat Chińczycy, a wcześniej wielokrotnie praktykowali Amerykanie. Mam na myśli obniżanie kursu własnej waluty w celu poprawienia konkurencyjności rodzimego eksportu. W ten sposób eksport nakręca rozwój gospodarki i prowadzi do rosnącego bogactwa. Jest to nie tylko nadrzędnym celem kapitalizmu, ale też strategii geoekonomicznej. Bogactwo jest bowiem źródłem wymiernych korzyści geopolitycznych.
Oszczędności ?pod dyktando Niemców
Zamiast oczekiwanych zysków wspólna waluta przynosi od lat straty. Kryzys w strefie euro zmarnował wiele korzyści z dotychczasowych procesów integracyjnych. Obniżył poziom rozwoju gospodarczego i zwiększył rzesze bezrobotnych. Doprowadził do wielu tendencji dezintegracyjnych, których przejawem są ruchy eurosceptyczne i rosnące na sile separatyzmy regionalne lub etniczne. Przedłużające się kłopoty gospodarcze są więc podstawą niezadowolenia społecznego, ale również konfliktów między politykami, które coraz bardziej zagrażają dalszej integracji.
Dotychczasowa taktyka antykryzysowa – promowana przede wszystkim przez Niemców – nie rozwiązała wielu problemów, a wytworzyła nowe. Polegała na wymuszaniu oszczędności budżetowych, reform strukturalnych oraz tzw. wewnętrznej dewaluacji polegającej na zmniejszaniu cen w celu odbudowania konkurencyjności w państwach najbardziej dotkniętych przez kryzys. Problem polega jednak na tym, że zaaplikowana kuracja nie przyniosła zakładanych rezultatów.
Niezbędne reformy – na przykład na rynku pracy – zostały wprawdzie podjęte w kilku krajach objętych programami pomocowymi, ale nie we Włoszech i Francji. Stają się coraz większym balastem dla rozwoju Europy. Poziom długu publicznego wzrasta, przekraczając w niektórych przypadkach poziom uznawany za możliwy do samodzielnej obsługi. Dług ten wcześniej lub później powinien być częściowo umorzony albo uwspólnotowiony w ramach unii walutowej. Wiele krajów nie chce korygować nawet deficytów budżetowych. Na przykład Francja nie dostosuje się do wymogów europejskich w tym zakresie przed 2017 rokiem.