A kto ma ją przygotować? Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze", które ma bezcenne doświadczenie w zarządzaniu deficytowymi lotniskami. Utrzymuje lotnisko w Zielonej Górze (Babimoscie), gdzie pracowników jest więcej niż 35 pasażerów odprawianych przeciętnie w ciągu dnia. Ma też mniejszościowe udziały w budowanym lotnisku w Szczytnie, które już za rok okaże się klęską finansową, a także w kilku deficytowych od dawna lotniskach, m.in. w Szczecinie i Bydgoszczy. „Na razie są gotowe wstępne założenia, a pierwszym efektem jest propozycja stworzenia Duoportu Warszawa, w ramach którego Lotnisko Chopina i lotnisko w Modlinie byłyby zarządzane przez jeden podmiot - najlepiej PPL" – informuje gazeta.pl.
Po co duoport? Pan Michał Kaczmarzyk, który jest dyrektorem PPL, odpowiada tak: „Chcielibyśmy, aby współpraca między nami była bliższa. Obecnie nie wykorzystujemy istniejących synergii przychodowych i kosztowych". Synergie przychodowe – czyżby chodziło o to, że po zrobieniu monopolu uda się wycyckać linie lotnicze i ich pasażerów na wyższe opłaty? Ależ oczywiście tak. Ten brak synergii „widać choćby w zachowaniu niektórych przewoźników, którzy rozgrywają oba lotniska, by osiągnąć dla siebie jak najlepsze warunki" – tłumaczy gazeta.pl., zapewne powtarzając to, co wcisnął jej dyrektor. Po czym następuje opis jak to Ryanair i Wizzair wydusiły z Modlina i Okęcia niższe opłaty, nad czym ubolewa pan Kaczmarczyk i gazeta.pl.
Do tej pory nieetycznie postępującym czarnym ludem były instytucje finansowe i operatorzy telekomunikacyjni, na ogół firmy prywatne, które albo wciskają kanciarskie umowy ze słynnym drobnym druczkiem, albo kanciarskie reklamy, w których oprocentowanie zero zaczyna się tak gdzieś koło 15 procent. Ale firmy państwowe, wspierane przez administrację, jeśli chodzi o wciskanie ciemnoty wcale nie są gorsze.
Okazuje się, że planowany pod hasłem konsolidacji megamonopol energetyczny, który na dodatek łyknie jeszcze deficytowe górnictwo, wcale nie podwyższy cen energii, przeciwnie , rzekomo będą one maleć. Monopol lotniskowy w Warszawie zapobiegnie błędnym inwestycjom w kraju, choć jedno ma się nijak do drugiego. Orlen fatalny wynik minus 6 miliardów straty netto tak długo macerował, że w końcu przedstawił jako 5 miliardowy zysk operacyjny po skorygowaniu o skutki wszystkich negatywnych wydarzeń. PGNiG ma ambitną strategię rozwoju i z dumą zapowiada, że chce kupić kolejne złoża w Norwegii, zaraz po odpisaniu w straty dotychczasowych itd. itd.
Oczywiście coś musi sprawiać, że urzędnicy państwowi, szefowie firm prywatnych i publicznych, lobbyści dla niepoznaki nazywający się ekspertami, bezkarnie wciskają różne ciemnoty. Myślę, że trzy przyczyny są najistotniejsze. Po pierwsze, opinia publiczna, czyli ci jeszcze, których interesuje coś więcej niż pupa Kim Kardashian, jest ekonomicznie niedouczona. Dlatego przy wciskaniu durnot ważne są takie umiejętności, jak kreowanie emocji, zdolności erystyczne, błyskotliwość argumentacji, a nie liczby i fakty. Po drugie, znaczna część dziennikarzy nie ma ani chęci , ani umiejętności weryfikowania tego, co im wciskają rozmówcy, w związku z czym ogranicza się do roli klawiatury albo podstawki do mikrofonu. Po trzecie wreszcie, za pieniądze jak wiadomo można kupić wszystko i część tego quasi informacyjnego chłamu wbija się w media w prostych transakcjach kupna i sprzedaży.