W 2014 r. wzrost gospodarczy na świecie wyniósł 2,6 proc.

Według szacunków Banku Światowego w ubiegłym roku wzrost gospodarczy na świecie wyniósł 2,6 proc. Był tylko o 0,1 pkt proc. wyższy niż rok wcześniej.

Aktualizacja: 12.03.2015 16:19 Publikacja: 12.03.2015 14:18

W 2014 r. wzrost gospodarczy na świecie wyniósł 2,6 proc.

Foto: Fotorzepa, Karol Zienkiewicz

Na szczęście prognozy na ten rok są optymistyczne. Dynamika ma przyspieszyć do 3 proc.

Optymizm ten podzielają wszystkie najważniejsze instytucje zajmujące się prognozami gospodarczymi. Przyspieszenie ma wynieść od 2,9 proc. (Economist Intelligence Unit) do 3,5 proc. (MFW).

Jest to dobra wiadomość. Nad ekonomią światową wciąż unoszą się opary kryzysów: bankowego i fiskalnego. Trwają dwa największe od lat konflikty zbrojne, a humory sprzedawców psuje deflacja utrzymująca się w największych gospodarkach. Po drugiej stronie mamy jednak ekspansywną politykę pieniężną i niski koszt kredytów oraz tanią ropę. Mamy także korzystną zmianę terytorialnej struktury wzrostu.

Na ścieżkę szybkiego wzrostu, zdaniem ekspertów, mają powrócić Stany Zjednoczone. Według przewidywań dynamika ich PKB ma wynieść od 3,4 proc. (EIU) do 3,5 proc. (MFW), czy nawet 3,6 proc. (Deutsche Bank). I co ważne, owe prognozowane wskaźniki z każdym miesiącem stają się coraz większe. W każdym przypadku przewyższają prognozy dla reszty świata. Pozwala to na stwierdzenie, że amerykańska gospodarka znowu staje się globalną lokomotywą wzrostu.

Wszyscy są zgodni, że nieco zwalniać będzie gospodarka Chin, ale i tutaj coraz częstsze jest przekonanie, że ów spadek nie będzie dramatyczny. Wzrost w Chinach ma zmaleć tylko do 7 proc. Spodziewane jest znaczne przyspieszenie popytu krajowego.

Wśród krajów rozwiniętych gospodarczo mamy jednak dwie „czarne dziury". Pierwsza to Japonia. Po zerowym wzroście w ubiegłym roku (w drugim kwartale spadek o 7,1 proc.) w 2015 r. kraj ten ma się rozwijać w tempie tylko 0,6 proc. (jest to zresztą średnia z ostatnich 25 lat).

Druga dziura jest dla nas znacznie bardziej dokuczliwa, bo jest nią Unia Europejska. Po recesji w 2012 r. (minus 0,5 proc.) i stagnacji w 2013 r. rok 2014 nareszcie zakończył się na plusie, co prawda minimalnym (1,3 proc.) . Tegoroczne prognozy: od 1,5 proc. (EIU I EBC) do 1,8 proc. (MFW), są wprawdzie lepsze, ale tylko nieco.

Na szczęście są i optymiści, którzy widzą powody do wznoszenia toastów za europejską gospodarkę. Entuzjastyczną wizję („Three reasons to cheer Europe's economy") w ubiegły piątek upowszechnił serwis CNN Money. Wymienia on trzy dobre wiadomości dla UE: powrót – choć mikrego – wzrostu, który będzie podkręcany przez tanią ropę, słabe euro wspierające eksporterów, rekordowo niskie koszty kredytów, program ilościowego luzowania (sama zapowiedź zwiększyła indeksy zaufania), zanikanie deflacji (w lutym ceny spadły „tylko" o 0,3 proc., o połowę mniej niż w styczniu), spadające bezrobocie (o 0,8 pkt proc., do 11,2 z 12 proc. przed rokiem).

To miłe, że są jeszcze na świecie optymiści. Jeżeli oceny dziennikarzy CNN są trafione, to Polska powinna się cieszyć jeszcze bardziej. Deflacja ma, jak się sądzi, zaniknąć w drugim kwartale, bezrobocie spadło o 1,9 pkt proc. (z 13,4 do 11 proc.), a wzrost mamy znacznie wyższy niż UE. Jednak wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od kilkunastu lat wzrost w naszym kraju będzie niższy niż w USA.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Król jest nagi. Przynajmniej ten zbrojeniowy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dlaczego znika hejt na elektryki
Opinie Ekonomiczne
Agata Rozszczypała: O ile więcej od kobiet zarabiają mężczyźni
Opinie Ekonomiczne
Iwona Trusewicz: Rodeo po rosyjsku, czyli jak ujeździć Amerykę
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Nie tylko meble. Polska gospodarka wpada w pułapkę