Na pisowskim portalu wpolityce.pl przeczytałem ironiczną relację z wizyty prezydenta Komorowskiego w zakładach Toyoty w Wałbrzychu (fragmenty): „Zamknięcie polskich kopalń i otwarcie japońskich zakładów to jak widać w III RP korzystne rozwiązanie. Bronisław Komorowski przekonujący, jak dobrze rozwija się górnicze miasto, w którym zlikwidowano przemysł górniczy, musi budzić rozbawienie. To jednak śmiech przez łzy...". Anonimowy autor stwierdza też: " Wałbrzych był kiedyś ważnym ośrodkiem górniczym, w mieście istniały trzy kopalnie. Dziś nie ma żadnej. Jednak Bronisław Komorowski, zadowolony jest z takiego obrotu sprawy".
Bryan Caplan, profesor z George Mason University napisał kilka lat temu książkę o micie racjonalnego wyborcy i o tym, dlaczego demokracja prowadzi do złych polityk. Obywatele są tendencyjni i kierują się nieracjonalnymi uprzedzeniami. Jednym z nich jest niechęć do zagranicy, innym niechęć i niewiara w skuteczność rozwiązań rynkowych, w tym w optymalną alokację zasobów poprzez rynek, czy też niedocenianie pożytków płynących z oszczędności zasobów pracy. Wszak wzrost gospodarczy wynika ze wzrostu produktywności, a ten często powiązany jest z likwidacją jednych miejsc pracy i wykorzystywaniem talentów ludzi w innych miejscach niż dotychczas.
Anonimowy dureń, który wypisuje o nieszczęściu, jakim jest powstanie japońskiej fabryki motoryzacyjnej, zamiast trzech XIX-wiecznych kopalni, odwołuje się do tych uprzedzeń. Od biedy można by wpisać portal wpolityce.pl i nurt polityczny, który wspiera, w populizm, ale to raczej narodowi etatyści. Nie oni jedni. Wszechwładne państwo organizujące i władające gospodarką, duże budżety publiczne (przy niskich podatkach rzecz jasna), czasem nacjonalizm gospodarczy, mają zachęcić do głosowania nie tylko na p. Dudę, ale i innych kandydatów.
Równocześnie żaden z czołowych pretendentów, ani aktualny prezydent, nie próbuje w sposób wiarygodny (słowo „wiarygodny" jest kluczowe) odwołać się do drobnych przedsiębiorców i ich rodzin. Do takich wartości jak samodzielność, ambicja, odpowiedzialność za swój los, do operatywności, innowacyjności i pomysłowości.
Tymczasem są to wartości podzielane nie tylko przez kilka milionów ludzi przedsiębiorczych, ale także znaczną część ich pracowników w małych i średnich firmach, którzy wbrew temu co wciskają lewackie media, wcale nie mają złego dania o swoich szefach, natomiast doskonale wiedzą i widzą, ile i jak ciężko trzeba pracować, żeby, jak to się mówi, „wyjść na swoje".