Zasadzka greckiej euforii

Mam nadzieję, że polska debata gospodarcza przed wyborami nie zostanie zdominowana przez obietnice dofinansowania branż będących w potrzebie.

Publikacja: 06.08.2015 21:00

Zasadzka greckiej euforii

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

W swoim genialnym filmie „Metropolis" z 1927 r. Fritz Lang, czołowy reprezentant niemieckiego ekspresjonizmu, pokazał scenę, w której podburzani przez człowieka robota robotnicy modernistycznego miasta występują przeciw jego twórcy, niszcząc maszyny, które sami obsługiwali. Nie przewidzieli, że bunt doprowadzi nie tylko do zniszczenia znienawidzonego systemu, ale też obróci się przeciw nim samym.

Euforyczny taniec radości po zniszczeniu maszyn przypomina mi entuzjazm Greków po ogłoszeniu wyników kuriozalnego referendum, które odrzucało warunki pomocy finansowej. Tańcom i radości nie było końca, tylko że upojna noc szybko się skończyła, a zderzenie z rzeczywistością było bolesne. Okazało się, że społeczeństwo greckie było nieprzygotowane do wyjścia ze strefy euro, a także nieświadome konsekwencji powrotu do drachmy. Sam rząd, poza grupką ekonomicznych analfabetów z lewicowo-anarchistycznego skrzydła Syrizy, też na poważnie takiego scenariusza nie rozważał. Chodziło zatem wyłącznie o podgrzewanie emocji społeczeństwa, skołowanego obietnicami łatwych rozwiązań bez wyrzeczeń, dla rzekomej poprawy pozycji negocjacyjnej Greków. Dziś już wiemy, że kalkulacja ta skończyła się klęską wobec racjonalnego podejścia strony europejskiej. Premier Cipras zmuszony został do podpisania porozumienie, z którym do końca próbował walczyć.

Podwójne standardy

Zastanawia przy tym wsparcie dla stanowiska greckiego ze strony amerykańskich lewicujących elit ekonomicznych. Nobliści Joseph Stiglitz i Paul Krugman wspierali Syrizę w jej heroicznej walce o odrzucenie porozumienia z wierzycielami (skutecznie) i opuszczenia strefy euro (mniej skutecznie). Osobliwą ciekawostką był brak w tym kontekście jakichkolwiek komentarzy nobliwych profesorów wobec wydarzenia, które miało miejsce bezpośrednio u granic USA: bankructwa finansowego Puerto Rico.

Ten mały kraj będący pod protektoratem USA na tyle fatalnie zarządzał swoimi finansami, że zmuszony został ogłosić niewypłacalność. Prezydent Barack Obama, będący także głową państwa Puerto Rico, nie uznał za stosowne negocjować programu pomocowego dla tego kraju, w którym środkiem płatniczym jest zresztą dolar amerykański.

Amerykanie bardzo chętnie udzielają dalekiej Europie rad będących w jawnej sprzeczności z praktyką, którą sami stosują na obszarach im bezpośrednio podległych. Zachowują się racjonalnie w stosunku do Puerto Rico, ale ich recepty rozwiązania problemów Grecji są bałamutne.

Członek RPP prof. Jan Winiecki przytoczył niedawno kilka ciekawych badań empirycznych dotyczących najbardziej efektywnych recept przywrócenia równowagi rozchwianym gospodarkom. Okazuje się, że cięcia wydatków publicznych i bardziej restrykcyjna polityka pieniężna są znacznie efektywniejsze niż wzrost podatków. Problem w tym tylko, że autorzy tych badań (np. prof. Alesina) nie są tak wpływowi w kręgach politycznych jak ich renomowani koledzy po fachu, skupiający się na skrajnie zideologizowanych teoriach.

Łatwiej i efektywniej moglibyśmy prowadzić dyskusję o optymalizacji polityki gospodarczej, gdyby była oparta na badaniach (to, co Niemcy nazywają „evidenzbasierte Wirtschaftspolitik"). Te kraje, które debatę publiczną kształtują na bazie faktów, a nie ideologicznych uprzedzeń, zwykle dobrze na tym wychodzą. Przykładów jest bez liku, nawet w Europie.

W kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych w Polsce mam nadzieję, że nasza debata gospodarcza nie zostanie zdominowana przez obietnice dofinansowania pieniędzmi publicznymi całych grup społecznych i branż będących w potrzebie. Mam nadzieję, że będzie stanowić zalążek poważnej debaty o zmianie modelu gospodarczego opartego na niskich kosztach pracy, imporcie technologii i podwykonawstwie globalnych korporacji w kierunku gospodarki opartej na wiedzy, innowacyjności i kreatywności.

O ile dla zapewnienia sukcesu pierwszego modelu wystarczyła „polityka ciepłej wody w kranie", przejście do drugiego etapu nie będzie łatwe. Aspiracje większości obywateli, ujawnione w czasie wyborów prezydenckich, jednoznacznie wskazują na chęć systemowej zmiany modelu. I słusznie, bo bez niej nie będzie możliwy trwały i możliwie powszechny wzrost realnych dochodów. Nie może się to dokonać poprzez wzrost wydatków publicznych. Według prof. Winieckiego ich wzrost o 10 pkt proc. owocuje w okresie dekady spadkiem tempa wzrostu PKB o 0,5–1 proc. rocznie.

Porozmawiajmy o polskim górnictwie

Marzyłaby mi się rzeczowa debata nt. restrukturyzacji górnictwa. Obecnie realizowany plan rządu, polegający na zasypaniu luki finansowej Kompanii Węglowej (KW) pieniędzmi „dobrowolnie" ściągniętymi ze zdrowych grup energetycznych, nie tylko nie uleczy w trwały sposób państwowych kopalń, ale wpędzi w problemy energetykę, która powinna się skupić na realizacji kapitałochłonnego programu inwestycyjnego.

Jeśli wydajność górnika zatrudnionego w KW jest trzykrotnie niższa niż jego kolegi w kopalniach prywatnych, a jednocześnie przedstawiciele rządu solennie zapewniają, że płynność spółki jest zapewniona nawet przy zachowaniu wypłat 14. pensji i innych przywilejów, to taka akcja ratunkowa jest bez sensu. Nie jest to wizja polityki gospodarczej, która wyrwałaby Polskę z dryfu niskich dochodów.

Transfery publicznych pieniędzy na ratowanie firm mogą być czasami uzasadnione, pod warunkiem przedstawienia rozsądnego planu restrukturyzacji. Sam uczestniczyłem w udanej restrukturyzacji giełdowego Polimeksu. We współpracy z Agencją Rozwoju Przemysłu udało się go postawić na nogi, ale była to bolesna operacja dostosowująca koszty do przychodów. W przypadku kopalń takiego sensownego planu nie widać.

W gorącym okresie przedwyborczym powinniśmy takie niełatwe pytania zadawać politykom aspirującym do rządzenia. Im więcej takich pytań, tym lepiej dla jakości debaty publicznej, jak również dla jakości naszego życia.

Dla pokrzepienia serc na zakończenie cytat z wypowiedzi premiera Ciprasa po wymuszonym podpisaniu pakietu pomocowego dla Grecji: „Jeśli ktoś wierzy w to, że ma lepsze rozwiązanie, powinien je ujawnić, nawet jeśli będzie to oznaczało powrót do drachmy. Cudowne rozwiązania nie istnieją!". Mądry Grek po szkodzie...

Autor jest wiceprezydentem Pracodawców RP i byłym prezesem Polimeksu

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację