Prof. Marek Góra: Zniesienie limitu składek na ZUS byłoby błędem

Propozycja zniesienia limitu składek na ZUS wynika z niezrozumienia tego, jak funkcjonuje system emerytalny – ocenia prof. Marek Góra, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej.

Aktualizacja: 16.09.2019 21:37 Publikacja: 16.09.2019 21:00

Prof. Marek Góra: Zniesienie limitu składek na ZUS byłoby błędem

Foto: Rzeczpospolita

Propozycji PiS, aby podwyższyć płacę minimalną w ciągu czterech lat do 4000 zł brutto, trudno nie rozpatrywać w kategoriach kiełbasy wyborczej. Spróbujmy to jednak zrobić. Czy ten pomysł ma jakieś ekonomiczne uzasadnienie?

Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, ile powinna wynosić płaca minimalna. Warto zacząć od przypomnienia, po co ta instytucja rynku pracy w ogóle istnieje. Otóż płaca minimalna ma niwelować ewentualny brak równowagi sił między pracownikami a pracodawcami. Chodzi o to, żeby pracownicy nie byli opłacani poniżej wartości swojej pracy. Nie mam wątpliwości, że to jest bardzo ważny cel. Problem w tym, że 100 lat temu, gdy płaca minimalna się pojawiła, siła robocza była dość homogeniczna. Dziś, gdy pracownicy są zróżnicowani pod względem kwalifikacji i wykonywanych zadań, dobra płaca minimalna dla jednej grupy może być złą dla innej.

Należy zróżnicować poziom płacy minimalnej między regionami lub branżami? Niemcy, którzy mieli sektorowe płace minimalne, odeszli od tego modelu i kilka lat temu wprowadzili federalne minimum.

Różnicowanie jest niestety trudne z powodów administracyjnych i rodzi niepożądane skutki uboczne. W Polsce miałoby sens terytorialne zróżnicowanie płacy minimalnej. Ale wtedy firmy zaczęłyby zmieniać adresy i słusznego celu nie udałoby się zrealizować. Francuzi próbowali wprowadzić niższą płacę minimalną dla młodych, niedoświadczonych pracowników. To też teoretycznie ma sens, bo obniża próg wejścia na rynek pracy. Ale z powodów ekonomicznych i politycznych to się nie sprawdziło. Z jednej strony pracodawcy nadużywali tego niższego minimum, a z drugiej młodzi chcieli zarabiać więcej. Zapominali, że gdyby nie ta niższa płaca minimalna, to może w ogóle nie mieliby pracy. To dobra ilustracja zasadniczego problemu związanego z płacą minimalną: gdy próbujemy ją zmieniać, to zawsze komuś przynosi to korzyści, a komuś szkodzi. Trzeba wypośrodkować różne racje, czemu kampania wyborcza nie sprzyja.

Propozycja podnoszenia płacy minimalnej o 15 proc. rocznie przez cztery lata z rzędu nie jest wypośrodkowana?

To jest propozycja ewidentnie wyborcza. Trzeba dążyć do tego, żeby Polacy więcej zarabiali, i widzę przestrzeń, aby tak się działo. Należałoby jednak podjąć całe spektrum działań, a nie tylko popychać poziom płac od dołu, zaburzając bodźce rynkowe.

Wspomniał pan o zasadniczym celu istnienia płacy minimalnej, ale wygląda na to, że PiS przyświeca nieco inny cel. Premier Mateusz Morawiecki sugeruje, że szybkie podnoszenie płacy minimalnej pomoże Polsce uniknąć pułapki średniego dochodu. Zmusi firmy do inwestowania, żeby zwiększyć wydajność, a dzięki temu gospodarka wejdzie na wyższy poziom zaawansowania technologicznego.

Zgadzam się, że byłoby dobrze, gdybyśmy przeszli z modelu gospodarki, w którym konkurujemy tanią siłą roboczą, do modelu, w którym konkurowalibyśmy poziomem technologicznym. Wzrost płac co do zasady temu sprzyja, bo sprawia, że przedsiębiorcy chętniej inwestują, zamiast zwiększać zatrudnienie. Ale drugą stroną medalu może być to, że część pracowników będzie wypychana z rynku pracy. Poza tym pułapka średniego dochodu to zjawisko nieco mityczne. Coś takiego być może istnieje, trzeba się z tym liczyć, ale nikt tego jednoznacznie nie wykazał.

Jak pan ocenia zapisane w projekcie budżetu na 2020 r. zniesienie limitu (tzw. 30-krotności) składek na ZUS?

To wyjątkowo szkodliwa, nieracjonalna regulacja, wynikająca z niezrozumienia tego, jak działa system emerytalny. Nie należy jej wprowadzać. Ci, którzy ją proponują, nie dostrzegli najwyraźniej, że od 20 lat w Polsce działa system emerytalny, w którym składka emerytalna nie stanowi podatku, tylko oszczędność. W tym systemie większe składki osób o wysokich dochodach będą oznaczały większe zobowiązania wobec nich, gdy będą na emeryturze. Jest to więc zwiększanie długu publicznego w niewidoczny sposób. Co więcej, jeśli zniesienie limitu składek na ZUS ma służyć zmniejszeniu nierówności dochodowych, to warto mieć świadomość, że stanie się to kosztem ich wzrostu w przyszłości.

Propozycji PiS, aby podwyższyć płacę minimalną w ciągu czterech lat do 4000 zł brutto, trudno nie rozpatrywać w kategoriach kiełbasy wyborczej. Spróbujmy to jednak zrobić. Czy ten pomysł ma jakieś ekonomiczne uzasadnienie?

Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, ile powinna wynosić płaca minimalna. Warto zacząć od przypomnienia, po co ta instytucja rynku pracy w ogóle istnieje. Otóż płaca minimalna ma niwelować ewentualny brak równowagi sił między pracownikami a pracodawcami. Chodzi o to, żeby pracownicy nie byli opłacani poniżej wartości swojej pracy. Nie mam wątpliwości, że to jest bardzo ważny cel. Problem w tym, że 100 lat temu, gdy płaca minimalna się pojawiła, siła robocza była dość homogeniczna. Dziś, gdy pracownicy są zróżnicowani pod względem kwalifikacji i wykonywanych zadań, dobra płaca minimalna dla jednej grupy może być złą dla innej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Sieci, czyli wąskie gardło transformacji energetycznej
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację