Słynny letni festiwal operowy organizowany od 1913 roku w rzymskim amfiteatrze w Weronie, ma szczególną słabość do Placida Dominga. Jego występy są tam reklamowane jako wyjątkowe wydarzenie nawet po tym, gdy w 2019 r. pojawiły się oskarżenia artysty o molestowanie w przeszłości kobiet i niektóre instytucje operowe zrezygnowały z zapraszania go. Na Arena di Verona śpiewał nadal, ale trzeba przyznać, że nazwisko Dominga jest w stanie przyciągnąć tu kilkanaście tysięcy widzów do amfiteatru na wieczór z jego udziałem.
W tym roku festiwal zaplanował dwa takie wydarzenia, oba poszły jednak nie po myśli Placida Dominga. Podczas gali, na którą złożyły się fragmenty z oper Verdiego – „Aidy”, „Don Carlosa”, „Makbeta” – z udziałem także zaproszonych przez niego śpiewaków hiszpański tenor, usiłujący obecnie śpiewać barytonem, nie był w stanie wystąpić w scenie z „Makbeta”, zastąpił go Rosjanin Roman Burdenko.
Czytaj więcej
Hiszpańskie ministerstwo kultury odwołało występy Placido Domingo, dzień po tym jak wziął on "pełną odpowiedzialność" w skandalu związanym z molestowaniem seksualnym.
Kolejnego wieczoru Placido Domingo miał zaprezentować się jako dyrygent. Przedstawienie „Turandot” prowadził jednak źle, myląc się tak często, że po spektaklu zdegustowana orkiestra odmówiła zwyczajowego wstania do oklasków.
Związki pracownicze wydały po przedstawieniu oświadczenie, w których stwierdzono m. in., że już podczas prób stało się jasne, że Placido Domingo nie spełnia profesjonalnych standardów i tylko „profesjonalizm artystów oraz pracowników technicznych Fondazione Arena (organizatora festiwalu – przyp. red.) uratował spektakl przed wielkim fiaskiem”, ale i tak „Turandot” była „jednym z najbardziej poniżających przeżyć, jakich artyści doświadczyli”.