Zadłużenie Centrum, tzw. referencyjnego ośrodka zajmującego się leczeniem najciężej chorych maluchów z całej Polski, przekroczyło 200 mln zł. Jednocześnie kończą się pieniądze z tegorocznego kontraktu z NFZ. Połowa z 200 mln została już wydana.
- Gdyby nasz kontrakt był wyższy o 50 mln zł, to moglibyśmy spokojnie leczyć pacjentów do końca roku i uregulować bieżące płatności - mówi Jacek Graliński, dyrektor do spraw klinicznych CZD.
Wstrzymają dostawę leków?
Pracownicy placówki obawiają się, że jesienią pieniądze się skończą. Wówczas ograniczone zostaną przyjęcia pacjentów, nie będą wykonywane planowane zabiegi. Co więcej, dostawcy leków, którzy teraz z opóźnieniem otrzymują za nie pieniądze, zapowiadają wstrzymanie dostaw.
- Jesteśmy jednym z najgorszych płatników i cierpliwość dostawców już się wyczerpuje. Zabraknie nam też pieniędzy na naprawę sprzętu, np. respiratorów - dodaje dyr. Graliński. Czarny scenariusz dotknie też pracowników. Jacek Graliński nie ukrywa, że w obecnej sytuacji część personelu CZD może stracić pracę.
Skąd takie problemy Centrum Zdrowia Dziecka? - Wszystko przez wycenę świadczeń, która jest zdecydowanie za niska. Chociaż jesteśmy referencyjnym ośrodkiem przyjmującym najciężej chore dzieci, to za wysoko specjalistyczne leczenie pacjentów otrzymujemy te same pieniądze co za leczenie w szpitalu powiatowym. A przecież placówki takie jak nasza są o wiele droższe w utrzymaniu - odpowiada dyr. Jacek Graliński.