Do lekarzy często przychodzą pacjenci twierdzący, że "leki na nich nie działają". Medycy przepisują im więc większe dawki albo droższe, nowocześniejsze środki. Nie pytają, czy chorzy rzeczywiście brali wcześniej przepisane farmaceutyki.
A powinni, bo prawdopodobieństwo, że nie biorą, jest ogromne. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia dawki leków omija nawet co drugi chory.
W Polsce jest jeszcze gorzej. Jak wynika z badań dr. hab. Przemysława Kardasa z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, nawet 60 proc. pacjentów rezygnuje z leczenia, bierze leki nieregularnie albo nie kończy terapii. Łódzka uczelnia wygrała właśnie grant na koordynowanie podobnych badań w 16 krajach UE.
Problem jest poważny nie tylko ze względu na zdrowie pacjentów, ale też ogromne koszty. Jak podaje dr Kardas, w Stanach Zjednoczonych niestosowanie się do lekarskich zaleceń kosztuje 100 miliardów dolarów rocznie, w Polsce – 6 mld zł. Tyle traci Narodowy Fundusz Zdrowia, który płaci za wykupione, ale niezużyte leki oraz za leczenie osób, które trafiły do szpitala, chociaż mogłyby tego uniknąć.
– Zdarza się, że po operacji serca pacjent w piątek wychodzi z receptą na leki. Czuje się dobrze, więc odkłada ich zakup na poniedziałek. A już w niedzielę trafia do nas z drugim zawałem – opowiada prof. Robert Gil z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. – Pacjenci nie rozumieją, że przerwa w braniu leków stwarza bezpośrednie zagrożenie życia.