BMW, B/E Aerospace i Thales – te firmy pracują nad super siedzeniem przeznaczonym do podróży lotniczych. Na zdjęciach z materiałów promocyjnych wygląda lepiej niż niejeden fotel pilota. To jak połączenie wygodnego skórzanego leżaka z hamakiem, kinem domowym, centrum gier, kilkoma futurystycznymi dodatkami, które jeszcze nie mają nazwy. No i z boksem w korporacyjnym open space'ie, bo w końcu jesteśmy na pokładzie samolotu i trzeba jakoś zadbać o pozory prywatności.
Fotel szpieg
Kto jednak skupiałby się na tym, co robi nasz pasażer, skoro super fotel ma zapewniać rozrywkę najwyższej próby? Pluszowe, wygodne tekstylia zadbają o komfort. Wysokiej klasy sprzęt audio video zapewni wrażenia z obcowania z multimediami na najwyższym poziomie. Dodatkowo ten wynalazek połączy się z naszą komórką czy tabletem i dowie się o nas wszystkiego. Cyfrowy szpieg ukryty gdzieś w podłokietniku prześledzi nasze dane z serwisów społecznościowych. Może oszczędzi maile, ale zapozna się z przeglądanymi stronami internetowymi i przejrzy cookies, jakie zgromadziliśmy. Wszystkie dane wykorzysta nie przeciwko nam, ale dla naszej wygody, żeby nie trzeba było myśleć. To system przewidzi, co byśmy chcieli zobaczyć i przeczytać.
Gdy super inteligentny fotel wyświetli nam pogodę bezpośrednio nad naszym pokojem hotelowym, który czeka na nas na miejscu docelowym – zadzieje się tak prawdopodobnie dzięki integracji z systemami rezerwacji hotelowych w sieci jak Booking.com, czy Tripadvisor – zamówi nam także nasze ulubione jedzenie. W końcu będzie w stanie przeskanować zdjęcia z naszego Facebooka czy Instagramu i inteligentnie zidentyfikować je jako krewetki, jajecznicę, czy inną bułkę z masłem. Bo tak łatwe będzie to dla niego zadanie.
Czyta w myślach, bawi i leczy
Ponieważ po takim jedzeniu (fotel wie, jak duże porcje lubimy najbardziej) nie będziemy się mogli ruszać, system pokładowej rozrywki da się obsłużyć oczami. Tzw. IFE, In-Flight Entertainment System, popatrzy nam głęboko w gałki oczne i podąży za ich najmniejszym ruchem. Wystarczy, że popatrzymy się na konkretny centymetr kwadratowy ekranu i zadzieje się to, co z tym fragmentem ekranu będzie skojarzone. Nie wiadomo jeszcze, czy to podążanie za oczami wytrzyma turbulencje. Ale wystarczy po prostu popatrzeć na ekran. Nawet nie trzeba będzie patrzeć wymownie.
Gdyby od nadmiaru rozrywki, wspominanych turbulencji albo jakimś cudem nieświeżej ostrygi miałoby się nam zrobić słabo, fotel dowie się o tym nawet przed nami. System zaoferuje ciągły monitoring danych medycznych pacjenta, a także przeskanuje jego mimikę. Nie trzeba będzie podłączać się do jakiegoś futurystycznego wenflonu, czujne oko kamery i kilka czujników będą monitorować nasz puls, ciśnienie i wszystko, co da się zrobić bez igieł, stetoskopu i odczynników. Nie będzie bolało.