Wysokie kary dla właścicieli samowoli budowlanych

Wprowadzenie opłat za zalegalizowanie budynku w wysokości 50 proc. jego wartości spowoduje, że tysiące osób nie będą w stanie ich uiścić. A to oznacza konieczność rozbiórki – pisze asesor Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota, Arkadiusz Jaraszek

Publikacja: 18.06.2012 09:46

Proces inwestycyjny w Polsce to prawdziwa droga przez mękę. Załatwienie pozwolenia na budowę trwa przeciętnie aż 311 dni. To trzy razy dłużej niż w Niemczech, ale także dłużej niż np. we Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Burkina Faso. Zanim polska firma czy prywatny inwestor w ogóle wbije pierwszy szpadel, musi poświęcić niemal rok na przeprowadzenie aż 32 przeróżnych procedur. Pod tym względem zajmujemy 164. miejsce na 183 kraje sklasyfikowane w rankingu Banku Światowego Doing Business 2011.

Cywilizowana Afryka

Biorąc pod uwagę, że nawet pochodzący z Afryki Kali łatwiej może zbudować dom niż polski Kowalski, z dużym zadowoleniem należy przyjąć propozycję Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej stworzenia nowego kodeksu budowlanego, który likwiduje pozwolenia na budowę i zastępuje je prostą procedurą rejestracji.

To pomysł, na który inwestorzy, nie tylko ci duzi, ale także zwykli obywatele planujący budowę domu, czekają z niecierpliwością od wielu lat. Nie ma żadnego powodu, żeby dłużej trzymać ich w niecierpliwości. Miejmy nadzieję, że tym razem rząd wykaże się determinacją i skutecznością i w końcu wprowadzi w życie tę długo oczekiwaną reformę.

Powrót średniowiecza

Ten sam projekt zawiera jednak rozwiązania rodem ze średniowiecza, kiedy to nawet najdrobniejsze przewinienia spotykały się z drakońskimi karami wykonywanymi na miejskim rynku, które rujnowały komuś życie. Właśnie takie skutki może przynieść propozycja karania za dokonanie tzw. samowoli budowlanej. Inwestor, który złamie przepisy i później będzie chciał naprawić swój błąd i zalegalizować budynek, będzie musiał zapłacić opłatę legalizacyjną. Ma ona wynieść aż 50 proc. wartości szacunkowej obiektu. Jeżeli tego nie zrobi, będzie musiał go rozebrać.

Autorzy projektu w ogóle nie biorą pod uwagę stopnia winy inwestora i rodzaju dokonanych przez niego naruszeń prawa. Jedynym kryterium przy obliczaniu kary będzie szacunkowa wartość budynku. Najbardziej ucierpią na tym oczywiście najbiedniejsi budujący tzw. systemem gospodarczym. Osoby te z trudem za każdy odłożony grosz kupują po kilka cegieł, żeby tylko po wielu latach wybudować wreszcie wymarzony dom. Ich z całą pewnością nie będzie stać na procedurę legalizacyjną. To absurdalne! Oczywiste jest, że inna – bardziej dolegliwa – kara powinna spotkać osobę, która nielegalnie wybudowała np. cały dom, a inna tego, kto tylko dobudował do niego taras czy ganek. Dolegliwszą karę powinien też ponieść np. deweloper na co dzień zawodowo zajmujący się realizacją inwestycji budowlanych, a inną zwykły obywatel, który nie mając wiedzy prawnej, bez żadnych formalności wybudował na swojej działce np. garaż.

Jedno wielkie wyburzanie

Autorzy założeń projektu nowego kodeksu budowlanego na swoją obronę będą zapewne głośno mówili, że przecież opłata legalizacyjna nie jest karą w prawnym tego słowa znaczeniu. Prawnik powie, że z pewnością tak jest, jednak dla Kowalskiego, który będzie musiał zapłacić kilkaset tysięcy złotych, żeby spokojnie mieszkać w swoim domu, tylko dlatego, że urzędnik twierdzi, że nie dopełnił wszystkich obowiązków prawnych, wydatek ten nie będzie żądną opłatą legalizacyjną, ale drakońsko wysoką karą finansową. Karą tym bardziej niezrozumiałą, że przecież z własnych pieniędzy wybudował dom i zrobił to zgodnie ze sztuką budowlaną, bo gdyby tak nie było, to nie miałby szans na jego zalegalizowanie, jednak w dokumentach zabrakło jakiegoś papierka, bez którego jego dom z pewnością się nie zawali. Karą drakońską, bo przecież tak wysokich grzywien nie płacą nawet pospolici i brutalni przestępcy czy oszuści skazywani w procesach karnych.

Nie chodzi oczywiście o to, żeby w ogóle odstąpić od sprawdzania, czy obywatele przestrzegają prawa. Przeciwny jestem też dania wolnej ręki inwestorom i pozwolenie im na budowanie czego tylko zapragną na swoim terenie. Porządek i ład przestrzenny musi być zachowany, jeśli nie chcemy, by krajobraz za naszymi oknami straszył bardziej niż ten, jaki można spotkać w starych i dawno zapomnianych peryferyjnych miastach byłego Związku Radzieckiego. Drakońskie kary nawet za drobne błędy przy budowie np. własnego domu z całą pewnością nie sprawią jednak, że nasze miasta nagle staną się dla całego świata wzorem porządku i ładu przestrzennego. Ich jedynym skutkiem może być zrujnowanie życia tysiącom nieświadomych ludzi, którzy z dużym trudem, nie czekając na pomoc państwa, własnymi siłami zapewnili dach nad głową dla swoich rodzin. Tysiące takich osób będą musiały rozebrać swoje domy. To, że taki scenariusz jest wielce prawdopodobny, pokazują statystyki. Tylko w ubiegłym roku udało się zalegalizować zaledwie 466 budynków. W tym samym czasie nadzór budowlany nakazał rozebranie aż ponad 5,5 tys. budynków. W dużej mierze to wina bardzo wysokich opłat legalizacyjnych – dziś np. za zalegalizowanie domu trzeba zapłacić aż 50 tys. zł. A zgodnie z projektem nowego kodeksu budowlanego kary te mają być kilka razy wyższe.

Za złamanie prawa każdy musi ponieść karę – także właściciel samowoli budowlanej. Powinna ona jednak odpowiadać chociażby stopniowi jego winy. Resort budownictwa najwyraźniej o tym zapomniał i w XXI wieku chce wprowadzić zasady karania wprost ze średniowiecza. Oby się tylko nie okazało, że tysiące właścicieli, których nie będzie stać na zapłacenie tak drakońskich kar, będą zmuszone do wyburzenia swoich domów i krajobraz współczesnej Polski będzie przypominał ten z czasów średniowiecza – wszędzie las i dzikie pola i tylko gdzieniegdzie ukryta w głuszy osada.

Proces inwestycyjny w Polsce to prawdziwa droga przez mękę. Załatwienie pozwolenia na budowę trwa przeciętnie aż 311 dni. To trzy razy dłużej niż w Niemczech, ale także dłużej niż np. we Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Burkina Faso. Zanim polska firma czy prywatny inwestor w ogóle wbije pierwszy szpadel, musi poświęcić niemal rok na przeprowadzenie aż 32 przeróżnych procedur. Pod tym względem zajmujemy 164. miejsce na 183 kraje sklasyfikowane w rankingu Banku Światowego Doing Business 2011.

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów