Proces inwestycyjny w Polsce to prawdziwa droga przez mękę. Załatwienie pozwolenia na budowę trwa przeciętnie aż 311 dni. To trzy razy dłużej niż w Niemczech, ale także dłużej niż np. we Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Burkina Faso. Zanim polska firma czy prywatny inwestor w ogóle wbije pierwszy szpadel, musi poświęcić niemal rok na przeprowadzenie aż 32 przeróżnych procedur. Pod tym względem zajmujemy 164. miejsce na 183 kraje sklasyfikowane w rankingu Banku Światowego Doing Business 2011.
Cywilizowana Afryka
Biorąc pod uwagę, że nawet pochodzący z Afryki Kali łatwiej może zbudować dom niż polski Kowalski, z dużym zadowoleniem należy przyjąć propozycję Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej stworzenia nowego kodeksu budowlanego, który likwiduje pozwolenia na budowę i zastępuje je prostą procedurą rejestracji.
To pomysł, na który inwestorzy, nie tylko ci duzi, ale także zwykli obywatele planujący budowę domu, czekają z niecierpliwością od wielu lat. Nie ma żadnego powodu, żeby dłużej trzymać ich w niecierpliwości. Miejmy nadzieję, że tym razem rząd wykaże się determinacją i skutecznością i w końcu wprowadzi w życie tę długo oczekiwaną reformę.
Powrót średniowiecza
Ten sam projekt zawiera jednak rozwiązania rodem ze średniowiecza, kiedy to nawet najdrobniejsze przewinienia spotykały się z drakońskimi karami wykonywanymi na miejskim rynku, które rujnowały komuś życie. Właśnie takie skutki może przynieść propozycja karania za dokonanie tzw. samowoli budowlanej. Inwestor, który złamie przepisy i później będzie chciał naprawić swój błąd i zalegalizować budynek, będzie musiał zapłacić opłatę legalizacyjną. Ma ona wynieść aż 50 proc. wartości szacunkowej obiektu. Jeżeli tego nie zrobi, będzie musiał go rozebrać.
Autorzy projektu w ogóle nie biorą pod uwagę stopnia winy inwestora i rodzaju dokonanych przez niego naruszeń prawa. Jedynym kryterium przy obliczaniu kary będzie szacunkowa wartość budynku. Najbardziej ucierpią na tym oczywiście najbiedniejsi budujący tzw. systemem gospodarczym. Osoby te z trudem za każdy odłożony grosz kupują po kilka cegieł, żeby tylko po wielu latach wybudować wreszcie wymarzony dom. Ich z całą pewnością nie będzie stać na procedurę legalizacyjną. To absurdalne! Oczywiste jest, że inna – bardziej dolegliwa – kara powinna spotkać osobę, która nielegalnie wybudowała np. cały dom, a inna tego, kto tylko dobudował do niego taras czy ganek. Dolegliwszą karę powinien też ponieść np. deweloper na co dzień zawodowo zajmujący się realizacją inwestycji budowlanych, a inną zwykły obywatel, który nie mając wiedzy prawnej, bez żadnych formalności wybudował na swojej działce np. garaż.