Spór w stołecznej spółdzielni trwa od lat. Wszystko zaczęło się od nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która weszła w życie 31 lipca 2007 r. Kazała m.in. zastąpić zebrania przedstawicieli walnymi zgromadzeniami. W tym celu spółdzielnie, w których takie zebrania funkcjonowały, miały dokonać zmian w swoich statutach. Mówił o tym art. 9 ust. 2 noweli.
Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa podjęła uchwałę w tej sprawie na jesieni 2007 r. Następnie złożyła stosowny wniosek do sądu rejestrowego, a ten wydał postanowienie o wpisie. Odwołał się jednak od niego jeden ze spółdzielców. Sprawa miała swój finał dopiero w 2010 r.
Tymczasem w czerwcu 2009 r. w spółdzielni odbyło się zebranie przedstawicieli. Podjęło ono m.in. uchwałę w sprawie wyboru rady nadzorczej. Ważność tej uchwały zakwestionował członek spółdzielni. Wygrał w dwóch instancjach. Sądy uznały uchwałę za nieistniejącą. Została ona bowiem podjęta przez organ, o którym prawo już nie mówiło.
Spółdzielnia złożyła wówczas skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Według niej uchwała jest ważna. Zebranie odbyło się bowiem w czerwcu 2009 r., a sprawa o wpis zakończyła się dopiero w 2010 r. Dopóki zaś trwa postępowanie rejestrowe, dopóty obowiązuje stary statut w takim zakresie, w jakim dotyczy on najwyższego organu w spółdzielni, tj. zebrania przedstawicieli.
Nie bez znaczenia w całym sporze jest fakt, że sądy niższych instancji dwukrotnie wypowiadały się w sprawie spornej uchwały powołującej radę nadzorczą. Wyroki te są ze sobą sprzeczne. W sprawie, w której spółdzielnia wniosła do SN skargę kasacyjną, sąd niższej instancji orzekł nie pomyśli spółdzielni. Jest też jednak inne rozstrzygnięcie sądu, oddalające powództwo w sprawie nieistnienia uchwały.