W grudniu 2006 r. 21-letnia studentka Monika S. przyjechała do rodziców w Radomiu. Kiedy brała prysznic, zatruła się czadem. W stanie ciężkim trafiła do szpitala. Dziś jest osobą niesamodzielną. Winą za zdarzenie obarczyła spółdzielnię mieszkaniową w Radomiu, której zarzuciła niedopełnienie obowiązku w zakresie dbania o instalację gazową i wentylacyjną budynku.
Spółdzielnia nie uznała jednak roszczenia. Twierdziła, że wywiązywała się z obowiązku dokonywania przeglądów kominiarskich. Winą za wypadek obciążała rodziców dziewczyny dowodząc, że nie dbali o piecyk gazowy, który okazał się niesprawny.
Biegli stwierdzili, że rzeczywiście piecyk gazowy nie działał prawidłowo, czego dowodem były pomiary dokonane w łazience bezpośrednio po zdarzeniu. Nie była to jednak nagła awaria, bo piecyk źle działał od dawna. Biegli wskazali także inne czynniki, które miały wpływ na zdarzenie m.in. nadmierną szczelność okien, zbyt mały przekrój otworów w drzwiach łazienkowych, wady w wykonaniu kominów, brak odpowiedniej ilości przewodów wentylacyjnych w budynku. Niektóre z wad budowlanych istniały od momentu oddania bloku do użytku mieszkańcom.
Ten, kto wypłacił pieniądze, może wystąpić z roszczeniem regresowym
Sąd Okręgowy w Radomiu przyjął, opierając się głównie na opinii kominiarskiej, że powodem pojawiania się czadu był niesprawny piecyk gazowy znajdujący się w mieszkaniu, dlatego spółdzielnia mieszkaniowa nie może odpowiadać za wypadek. Wyrok ten uchylił Sąd Apelacyjny w Lublinie wytykając, że sąd pierwszej instancji zbyt mocno skupił się na opinii kominiarskiej tracąc z pola widzenia wnioski z innych opinii.