16 deweloperów z rynku kapitałowego w I kwartale sprzedało 5038 lokali. To o prawie 16 proc. mniej niż rok wcześniej, kiedy rynek korzystał jeszcze z „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” (konwersja rezerwacji na umowy deweloperskie, a tak większość notowanych spółek rozpoznaje sprzedaż). To również o 2,1 proc. więcej niż kwartał wcześniej. Patrząc na kilka kwartałów wstecz, widzimy, że obecne spowolnienie przybrało bardziej formę stabilizacji na obniżonym poziomie niż mocnego spadku i szybkiego odbicia.
Tyle cała grupa firm, bo poszczególni deweloperzy wyniki i dynamiki mieli tradycyjnie bardzo zróżnicowane. Powód spowolnienia jest jasny: wysokie stopy, mała dostępność kredytu i brak rządowego dopalacza, który tak napędził sprzedaż w 2023 r.
Szansa na wzrosty sprzedaży mieszkań w kolejnych kwartałach
Jednak w II kwartał rynek wszedł z nową perspektywą. Prezes NBP powiedział na początku kwietnia, że w 2025 r. jednak jest możliwe obniżanie stóp – jeszcze w grudniu to wykluczał. Efekt już mamy w postaci spadku stawek WIBOR. Czy w takim razie dołek sprzedaży mieszkań za nami?
– Myślę, że w perspektywie najbliższych dwóch, trzech kwartałów większość graczy zakłada poprawę sprzedaży. Obniżki stóp na pewno będą stanowić ważny impuls dla popytu – również tego odłożonego, na rynku pierwotnym, choć pytanie, czy oczekiwana w tym roku głębokość cięć (100–125 pkt baz.) okaże się wystarczająca do materialnego przeskalowania sprzedaży. Większego wzrostu rynku spodziewamy się dopiero w 2026 r. – komentuje David Sharma, analityk Domu Maklerskiego Trigon.