Popyt na hipoteki nie zwalnia. W kwietniu tego roku, w przeliczeniu na dzień roboczy, banki i SKOK przesłały do Biura Informacji Kredytowej zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę o 18,5 proc. wyższą niż rok wcześniej. Kwietniowy wzrost jest jeszcze wyższy niż ten z marca i lutego (po około 13 proc.) oraz wyższy niż w styczniu (7,4 proc.).
Wzrost nie dziwiłby, gdyby nie fakt, że baza jest wysoka – już ubiegły rok był bardzo dobry dla rynku hipotek. Według danych BIK sprzedaż nowych wyniosła 46,5 mld zł, czyli zwiększyła się o 11 proc. (w ujęciu liczbowym sprzedaż hipotek wzrosła o 5 proc. i udzielono ich 204,4 tys.). Natomiast według metodologii AMRON-SARFiN wartość nowej sprzedaży urosła o 12,9 proc., do 44,5 mld zł (a liczba o 6,9 proc., do 190,6 tys.). Poza tym rynek hipotek w ubiegłym roku, a szczególnie na jego początku, był zasilany pieniędzmi z programu „Mieszkanie dla Młodych", który już wygasł. Ubiegły rok był pod względem sprzedaży hipotek najlepszy od sześciu lat.
– Naszym zdaniem nie ma siły na rynku, która mogłaby wyhamować tempo wzrostu kredytów hipotecznych do poziomu niższego niż kilkanaście procent rok do roku – mówi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego. – Wszystko wskazuje na to, że ten rok będzie najlepszym w tej dekadzie pod względem produkcji kredytów hipotecznych. Pęknie w tym roku 50 mld zł – dodaje.
Co ciekawe, już 92 proc. wartości hipotek sprzedawanych jest przez sześć największych banków.
Rośnie zarówno liczba kredytobiorców mieszkaniowych, jak i średnia kwota nowych zobowiązań. Łącznie w kwietniu o hipotekę zawnioskowało 38,28 tys. osób, czyli o 13,8 proc. więcej niż rok wcześniej (wśród wnioskodawców dominują osoby w wieku od 25 do 34 lat – 47 proc. – oraz od 35 do 44 lat – 30 proc.). Średnia kwota wnioskowanego kredytu mieszkaniowego nadal rośnie i w kwietniu wyniosła już 248,8 tys. zł. To aż o 10 proc. więcej niż w kwietniu ubiegłego roku.