To praktyczne orzeczenie Sądu Najwyższego w sporze między wdową i córką zmarłego o prawo do połowy działki, gdy każda z nich dysponuje mocnymi dokumentami.
Wdowa ma postanowienie sądu rejonowego z 1997 r. stwierdzające, że jej mąż zasiedział 1 września 1988 r. nieruchomość i akt stanu cywilnego, z którego wynika, że w tej dacie była jego żoną. Oraz uchwałę SN (III CZP 7/78), zgodnie z którą nieruchomość zasiedziana przez jednego z małżonków wchodzi w skład majątku wspólnego, gdy bieg zasiedzenia zakończył się w czasie trwania wspólności ustawowej (tu: przed śmiercią męża).
Czytaj więcej
W jednej z miejscowości na Podbeskidziu stoi dom ze sklepem podzielony tak, że nie wiadomo, kto jest właścicielem poszczególnych mieszkań i lokali. Problem może rozwiązać tylko skarga nadzwyczajna do Sądu Najwyższego.
Sąd Okręgowy w Siedlcach podzielił to stanowisko, lecz uznał, że to nie wystarczy do wpisania jej do księgi, bo sąd wieczystoksięgowy (rejonowy), rozpoznając wniosek o wpis, tylko bada treść i formę wniosku, załączonych dokumentów i księgę wieczystą, a nie przeprowadza postępowania dowodowego wykraczającego poza te dokumenty (art. 6268 § 1 k.p.c.). Tymczasem córka (uczestniczka postępowania) sprzeciwiła się wpisaniu prawa wdowy do tej nieruchomości, kwestionując wejście działki do majątku wspólnego ojca i jego żony i przedstawiła notarialne poświadczenia nabycia spadku po ojcu w całości na podstawie testamentu. SO uznał, że nie jest władny prowadzić postępowania dowodowego, czy nieruchomość stanowiła majątek wspólny małżonków i na jakiej podstawie. Nie wiadomo bowiem, jaki był ustrój majątkowy między małżonkami i czy nie było między nimi innych umów. Same dokumenty stanowią zaś podstawę do wpisania w założonej już księdze wieczystej córki jako właścicielki nieruchomości.
Wdowa odwołała się do SN, ale ten jej skargę kasacyjną oddalił.