Euro kusi niższymi ratami

Gdy wybierze się euro, miesięczne raty kredytu hipotecznego będą o 10 – 15 proc. niższe. I wszystko będzie dobrze, dopóki złoty będzie się umacniał względem euro. Gdy tendencja się zmieni, wzrosną i raty, i wartość pożyczonej kwoty

Publikacja: 25.03.2010 06:30

Euro kusi niższymi ratami

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

– Obecnie rata kredytu w euro czy frankach szwajcarskich jest znacznie niższa w porównaniu z kredytem złotowym. Ale za jakiś czas może się to zmienić. Raty kredytów walutowych wahają się bowiem w zależności od kursu danej waluty. Mogą zarówno znacząco wzrosnąć, jak i spaść. Zaciągając tego rodzaju kredyt, warto więc zgromadzić oszczędności, które mogłyby być użyte w razie niekorzystnych zmian kursowych – radzi Paweł Majtkowski, główny analityk Expander Advisors.

Euro właściwie już zastąpiło franka szwajcarskiego w roli podstawowej waluty obcej, w której zadłużają się Polacy.

– W tym roku wiele banków ponownie zaktywizowało się na rynku kredytów hipotecznych. Po kilku miesiącach deklaracji, że o kredyt powinno być łatwiej, mamy wreszcie rzeczywistą liberalizację zasad finansowania – mówi Paweł Majtkowski. – Dla kredytobiorcy oznacza to, że bank pożyczy mu więcej na mieszkanie, a kredyt będzie tańszy. Dotyczy to zwłaszcza kredytów w euro.

Dziś przeciętne oprocentowanie kredytu złotowego w wysokości 300 tys. zł, z 25-proc. wkładem własnym, wynosi około 6,5 proc. w skali roku. Taki sam kredyt w euro można uzyskać za 3,2 proc. Przy obecnym kursie i 30-letnim okresie spłaty przekłada się to na różnicę w miesięcznej racie przekraczającą 500 zł. W przypadku kredytu złotowego co miesiąc trzeba oddawać bankowi ok. 1896 zł, a w euro ok. 1362 zł.

Przy jakich stawkach kredyty w euro są korzystniejsze, uwzględniając kurs walutowy?

Załóżmy, że kredyt złotowy kosztuje 7 proc., a w euro 5 proc. Pożyczamy 300 tys. zł na 30 lat po kursie kupna euro 3,79 zł. Zaczynamy spłacać kredyt po kursie sprzedaży waluty wynoszącym 3,99 zł.

Jak wyliczył Maciej Kossowski z Wealth Solutions, w takiej sytuacji rata pożyczki w euro wynosi 1695 zł, a złotowej 1995 zł. Gdyby kurs sprzedaży euro wzrósł do ok. 4,7 zł, rata kredytu w euro byłaby taka sama jak w złotych.

Trzeba jednak pamiętać, że jest to analiza statyczna. W trakcie spłaty zmienia się oprocentowanie. Poza tym różnica między stopami w eurolandzie i w Polsce będzie się zmniejszać.

– Decydując się na kredyt, należy przede wszystkim zwrócić uwagę na marżę, bo jest to stały element kosztu kredytu. Jeśli przy kredycie w euro marża jest wyższa niż w złotowym, nie warto akceptować takiej oferty – podkreśla Maciej Kossowski.

Z danych wynika, że najniższą marżę przy kredytach w euro stosują obecnie: DnB Nord (1,9 proc.), MultiBank (2,5 proc.), mBank (2,5 proc.), Raiffeisen Bank (2,6 proc.), Alior Bank (2,7 proc.). Natomiast w przypadku kredytów złotowych najniższe marże znajdziemy w BZ WBK (1,35 proc.), Euro Banku (1,77 proc.), Allianz Bank Polska (1,8 proc.), BPS (1,8 proc.), Citi Handlowym (1,9 proc.).

Paweł Grząbka, prezes zarządu CEE Property Group, przypomina podstawową zasadę, żeby brać kredyt w walucie, w której się zarabia. Z drugiej strony, kredyty hipoteczne zaciąga się na 20 – 30 lat. A za kilka lat Polacy także będą dostawać pensje w euro.

– Dopóki program „Rodzina na swoim” będzie dotyczył wyłącznie kredytów złotowych, dopóty będzie utrzymywać się relatywna przewaga kredytów w złotych, a inne waluty będą przeznaczone dla zamożniejszych klientów – uważa Paweł Grząbka.

Według Macieja Kossowskiego euro jest rozsądnym wyborem dla tych, którzy mają odpowiednio wysoką zdolność kredytową i zamierzają spłacać kredyt przez długi okres, a nie tylko przez kilka lat, na przykład dopóki nie sprzedadzą innego mieszkania.

– Kluczowa jest data wejścia Polski do strefy euro oraz kurs, po jakim zostaną wtedy przeliczone nasze pensje, oszczędności i kredyty. Dokładniej, najistotniejsza będzie relacja tego kursu do ceny waluty, po jakiej zaciągany był kredyt. Niestety, daty wprowadzenia euro na razie nie znamy – mówi Maciej Kossowski.

[ramka][srodtytul]Zaciągając teraz kredyt walutowy, można raczej stracić, niż zyskać[/srodtytul]

[i]Rozmowa z Bogusławem Półtorakiem, głównym ekonomistą Bankier.pl[/i]

[b]Rz:[/b] Gdy euro kosztuje poniżej 4 zł, tak jak teraz, kredyt w euro wygląda bardzo korzystnie. Ale jak będzie w przyszłości?

[b]Bogusław Półtorak:[/b] Mniejsza rata kredytów nominowanych w euro wynika przede wszystkim z niższego oprocentowania pożyczek na międzybankowym eurorynku. Warto jednak zwrócić uwagę, że przy kredytach w euro marże są ciągle dwu-, trzykrotnie wyższe w porównaniu z analogicznymi kredytami złotowymi. A to oznacza, że po wejściu Polski do strefy euro będą one znacznie droższe.

Opłacalność kredytów nominowanych w euro zależy również od kosztów związanych z ryzykiem walutowym. Jesteśmy co prawda w fazie umacniania złotego, ale tendencja ta może szybko się zmienić.

Z punktu widzenia indywidualnego klienta kredyty nominowane w euro nie są bezpieczną alternatywą dla złotowych. Dylematy, w jakiej walucie zaciągnąć kredyt, znikną dopiero wraz ze wstąpieniem Polski do strefy euro. Do tego czasu klienci ceniący bezpieczeństwo powinni wybierać kredyty w złotych, a dla hazardzistów z większymi zasobami finansowymi są kredyty nominowane.

[b]Przy jakiej cenie euro można mówić o opłacalności kredytu w tej walucie?[/b]

Kalkulowanie opłacalności powinno się odbywać już na etapie wypłaty środków, gdy bank przelicza kwotę kredytu według aktualnych kursów kupna waluty. Już wtedy klient płaci prowizję ukrytą pod postacią spreadu walutowego. Kolejny raz ponosi takie koszty, spłacając ratę. I ciągle wartość całej kwoty pozostającej do spłaty jest uzależniona od kursu.

W warunkach relatywnie mocnego złotego zaciąganie kredytu walutowego jest ryzykowne, bo trudno przewidzieć ostateczne koszty. Złoty ma oczywiście jeszcze pole do umacniania się. Jednak ryzyko związane ze zmiennością kursu jest ciągle bardzo wysokie.

Umocnienie złotego o kolejne 25 proc. w relacji do euro jest dziś dużo mniej prawdopodobne niż osłabienie o tę samą wartość. Oznacza to, że klienci, którzy dziś ubiegają się o kredyty nominowane w euro, mogą raczej stracić, niż zyskać. Optymalne warunki do zaciągnięcia kredytu w euro były w ubiegłym roku, gdy waluta europejska kosztowała 4,8 zł. Dziś należałoby taki kredyt przewalutować.

[b]Czy po zaostrzeniu procedur kredyty w euro są tylko dla niektórych grup klientów?[/b]

Kredyty nominowane w walutach obcych w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy były dostępne jedynie dla klientów o najwyższych dochodach. Nowe zasady mogą utrudnić powrót do czasów, gdy kredyty w euro lub frankach szwajcarskich były udzielane niemal bez żadnych ograniczeń.

Nowe regulacje (rekomendacja T) wprowadzone przez nadzór mają przede wszystkim zmusić banki do stosowania jednolitych zasad oceny kredytobiorców. W ciągu kilku najbliższych miesięcy wszystkie banki muszą dostosować swoje procedury do tych zasad.

Najważniejsze wydaje się ograniczenie zdolności kredytowej. Teraz będzie ją wyznaczać maksymalny poziom relacji wydatków na obsługę kredytu do średnich dochodów netto klienta. Relacja ta nie powinna być wyższa niż 50 proc. Dotyczy to klientów o dochodach netto nieprzekraczających przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. W przypadku zamożniejszych kredytobiorców obciążenie spłatą długów nie powinno być wyższe niż 65 proc. ich dochodów.

Dodatkowo bank musi sprawdzić, czy klient poradzi sobie ze spłatą kredytu, gdy oprocentowanie wzrośnie o 4 proc., a w przypadku kredytów nominowanych – gdy kurs złotego osłabi się o 30 proc. Takie uświadomienie ryzyka jest niezbędne w sytuacji, gdy kursy walutowe mogą zmieniać się z dnia na dzień. A przecież kredyty hipoteczne spłacamy latami. [/ramka]

– Obecnie rata kredytu w euro czy frankach szwajcarskich jest znacznie niższa w porównaniu z kredytem złotowym. Ale za jakiś czas może się to zmienić. Raty kredytów walutowych wahają się bowiem w zależności od kursu danej waluty. Mogą zarówno znacząco wzrosnąć, jak i spaść. Zaciągając tego rodzaju kredyt, warto więc zgromadzić oszczędności, które mogłyby być użyte w razie niekorzystnych zmian kursowych – radzi Paweł Majtkowski, główny analityk Expander Advisors.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej