Lato nie jest najlepszym okresem dla sprzedaży na rynku mieszkaniowym. Okres urlopowy powoduje, że decyzje w sprawie inwestowania raczej przesuwa się w czasie. Sytuacji wyczekiwania sprzyjają prognozy dotyczące przyszłości rynku – zapowiedzi spadku cen wywołanego m.in. wycofywaniem się inwestorów zagranicznych stanowiących dotąd ważną grupę klientów, a także koniecznością rezygnacji deweloperów z części marż w związku z rosnącą konkurencją (wg REAS na rynku warszawskim w maju było 15 tys. ofert, dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego). Równie istotnym czynnikiem jest obawa przed kolejnym wzrostem stóp procentowych.
Ceny na warszawskim rynku pierwotnym na razie nie odzwierciedlają kłopotów ze zbytem. Nie ma wielkich skoków od początku roku, ale lekki, około dwuprocentowy wzrost. Podobnie wygląda sytuacja z tempem sprzedaży, które notuje umiarkowany wzrost.
Decyzja o zakupie, którego finalizacja nastąpi za rok lub dwa (większość mieszkań z terminem odbioru w 2008 roku już znalazła nabywców), staje się bardziej przemyślana w sytuacji, gdy na rynku wtórnym można kupić nowo oddane mieszkania w cenach identycznych lub nieznacznie tylko wyższych od oferty deweloperskiej. Wiedząc, że sami stworzyli sobie konkurencję, deweloperzy kuszą nabywców promocyjnymi systemami płatności, gratisowym garażem czy wyposażeniem kuchni.
Oferty nieruchomości: