To dobra wiadomość dla tysięcy osób, które kupiły kilka lat temu działki, aby zarobić na wzroście cen. Nie będą bowiem musiały oddawać gminom części zysków.
[link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=169354]Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (DzU z 2003 r. nr 80, poz. 717 ze zm.[/link]) pozwala gminom pobierać opłaty od wzrostu wartości działki, gdy jej właściciel ją sprzedaje. Dotyczy to sytuacji, gdy gmina uchwaliła nowy albo zmieniała stary miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, w wyniku czego wzrosła wartość objętych nim gruntów. Dzięki temu działki określane jako rolne mogły nagle stać się budowlanymi, a ich wartość wzrosnąć kilkakrotnie.
– Jeżeli treść decyzji o warunkach zabudowy odpowiada wnioskowi inwestora, otwiera to możliwość rozpoczęcia planowanej inwestycji – mówi Przemysław Kozdój, radca prawny, specjalista od nieruchomości w kancelarii Allen & Overy. – Powoduje automatycznie wzrost wartości działki. Niejednokrotnie banki uzależniają od tego finansowanie inwestycji.
Właściciele nieruchomości – gdy zdecydują się na ich sprzedaż – powinni wpłacić do gminnej kasy [b]tzw. rentę planistyczną, która może maksymalnie sięgnąć 30 proc. różnicy między nową, wyższą ceną, a wartością działki przed uchwaleniem planu[/b]. Dokładną stawkę procentową opłat ustala rada gminy w uchwale.
Gdy np. stawka ta wynosi 20 proc., a działka warta początkowo 80 tys. zł została po uchwaleniu planu miejscowego sprzedana za 200 tys. zł, to renta planistyczna wyniesie 24 tys. zł, czyli 1/5 ze 120 tys. zł. Jest to więc spora kwota, z której wydatkiem musi się liczyć sprzedający działkę.Rentę planistyczną co do zasady gminy powinny pobierać jedynie wówczas, gdy powstaje lub zmienia się miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Miała to być swoista nagroda dla gminy za to, że zdecydowała się określić, co chce mieć na swoim terenie i uchwaliła plan. Jednak art. 63 ust. 3 ustawy pozwala również dopominać się o opłatę z tytułu wzrostu wartości gruntu, choć nowy plan nie powstał.