Tak naprawdę żaden bank do tej pory nie udzielał bezwarunkowo kredytów finansujących całość transakcji. Pożyczenie 100 procent wartości kupowanego mieszkania wiązało się zwykle z wykupieniem polisy ubezpieczeniowej od niskiego wkładu własnego, której koszt stanowił jednorazową składkę w wysokości 2,5 – 4 proc. wartości kredytu przez 3 – 5 lat (w zależności od banku).
Drugim wyjściem stosowanym w bankach była w tym okresie o 0,25 pkt proc. lub nawet o 2 punkty procentowe wyższa marża kredytowa. Dlatego wiele osób decydowało się na wpłatę choć 10 procent wkładu własnego, aby uniknąć wspomnianych kosztów.
W związku z kryzysem na rynku hipotecznym niektóre ograniczyły jednak wysokość minimalnego wkładu własnego. Kredytów na 100 proc. wartości kupowanej nieruchomości nie udzielają na przykład PKO BP i Millennium – w CHF i PLN.
Generalnie jednak obostrzenia w bankach dotyczą przede wszystkim kredytów we franku szwajcarskim. Większość deklaruje możliwość pożyczenia 100 proc. wartość nieruchomości przy kredycie złotowym. Nie jest to jednak proste z powodu zaostrzenia kryteriów liczenia zdolności kredytowej oraz rosnących kosztów kredytu.
Pożyczanie pieniędzy stało się droższe, gdyż banki podniosły oprocentowanie, i to kredytów zarówno w złotych, jak i walutach obcych. Średnio oprocentowanie kredytu w PLN wzrosło w ciągu kilku tygodni o 1,2 pkt procentowego. Ma to niebagatelne znaczenie dla kredytobiorcy, ponieważ w przypadku kredytu w wysokości 300 tys. zł zaciągniętego na 30 lat podwyżka ta spowodowała wzrost miesięcznej raty o ponad 200 zł.