Od pięciu lat czeka na decyzję, bo... urzędnik długo chorował

Prawie pięć lat – tyle czasu stołeczny urząd miasta rozpatruje wniosek o zwrot nieruchomości przy ulicy Połczyńskiej wywłaszczonemu właścicielowi. Sprawa nie posunęła się nawet o krok

Publikacja: 11.01.2009 21:28

Grunt, o zwrot którego bezskutecznie stara się czytelnik, jest atrakcyjnie położony

Grunt, o zwrot którego bezskutecznie stara się czytelnik, jest atrakcyjnie położony

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Urzędnicy zapewniają dziś, że... kompletują dokumenty. Robią to latami, choć zgodnie z prawem urząd na rozpatrzenie sprawy ma 30 dni, a w bardziej skomplikowanych przypadkach – 60. Tak stanowi kodeks postępowania administracyjnego.

[srodtytul]Zabrali i... sprzedali[/srodtytul]

Ul. Połczyńska na Woli. Jedna z działek w tej części dzielnicy należała do naszego czytelnika (nazwisko do wiadomości redakcji). W połowie sierpnia 1978 roku właściciel ziemi, dziś już 80-letni, dostał z dzielnicowego urzędu zawiadomienie o wszczęciu postępowania wywłaszczeniowego. Powód? Rozbudowa Zakładów Mechanicznych PZL-Wola im. M. Nowotki. Decyzja o wywłaszczeniu zapadła w ekspresowym tempie, bo już dwa miesiące później.

Jak informuje nasz czytelnik, na rzecz Skarbu Państwa przejęto część jego nieruchomości o powierzchni 13 774 mkw. – Tymczasem zakłady mechaniczne niezgodnie z decyzją o wywłaszczeniu, bez mojej wiedzy zbyły nieruchomość w 1994 roku po cenie wolnorynkowej – mówi były właściciel gruntów. W tej sytuacji ma on prawo ubiegać się o zwrot.

Dlaczego zakłady sprzedały ziemię niezgodnie z decyzją o jej wywłaszczeniu?

– Sprawa jest historyczna, wymaga czasu, by ją prześledzić – powiedział nam dyrektor Artur Nojszewski z działu gospodarki nieruchomościami w PZL-Wola. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania.

[srodtytul]W urzędniczej machinie[/srodtytul]

W sierpniu 2004 roku nasz czytelnik zwrócił się z wnioskiem o zwrot działki do miejskiego Biura Gospodarki Nieruchomościami, Geodezji i Katastru. Wskazał dokładne położenie nieruchomości na mapie sytuacyjnej. Urzędnicy zajęli się sprawą tydzień później. Jan Budniak, naczelnik stołecznego Wydziału Nieruchomości Skarbu Państwa, poprosił podległą miastu delegaturę... na Bemowie o przesłanie dokumentów dotyczących wywłaszczonej nieruchomości.

Jak uzasadniał, „informacje niezbędne są do ustalenia zbędności przedmiotowej nieruchomości na cel wywłaszczenia”. Jeszcze w 2004 roku udało się miejskim urzędnikom ustalić, że nieruchomość prawdopodobnie znajduje się na Woli.

Jeszcze w tym samym roku były właściciel nieruchomości do akt sprawy dołączył decyzję wywłaszczeniową, opis i mapę, na której znajduje się działka oraz poświadczony notarialnie akt własności ziemi.

Tymczasem we wrześniu 2008 roku, a więc cztery lata później, urząd miasta zwrócił się do delegatury Biura Gospodarki Nieruchomościami na Woli (a więc sam do siebie), żądając podstawowych dokumentów, m.in. akt wywłaszczeniowych.

[srodtytul]Pracownik mało zaangażowany[/srodtytul]

Były właściciel ziemi kilkakrotnie zgłaszał się do urzędników miasta z pytaniem, na jakim etapie jest jego sprawa. W 2007 roku złożył skargę na urzędniczą opieszałość do wojewody. Poprosił o interwencję.

Urzędnicy ze stołecznego ratusza napisali wyjaśnienia do pokrewnego Wydziału Skarbu Państwa i Nieruchomości w mazowieckim urzędzie wojewódzkim. Opieszałość tłumaczyli... m.in. niezaangażowaniem jednego z pracowników, który miał się sprawą zajmować.

– Pracownik był niezdyscyplinowany, niezaangażowany, a ponadto nieustannie nieobecny w pracy z powodu zwolnień lekarskich (...) W delegaturze od dawna występują braki kadrowe – wyjaśniała w piśmie urzędniczka. Jednocześnie zapewniła, że wniosek byłego właściciela będzie rozpatrzony do 30 maja 2008 roku.

Urzędnicy wojewody skargi naszego czytelnika jednak nie uznali.

– Zażalenie uznane zostało za nieuzasadnione – informuje „Rz” Ivetta Biały, rzecznik wojewody. – Urząd miasta podejmował stosowne czynności, a wobec niemożności rozpatrzenia sprawy w ustawowym terminie (30 do 60 dni) poinformował o tym strony, podając przyczyny i wskazując nowy termin, czyli 30 maja 2008 roku – dodaje.

Ivetta Biały podkreśla, że we wskazany czas wlicza się tylko dni, kiedy urząd rzeczywiście zajmuje się sprawą, wyłączając okres oczekiwania na opinie innego organu.

– W tym przypadku był to m.in. czas oczekiwania na dokumenty z dzielnicy Wola – tłumaczy rzeczniczka.

Urzędnicy wojewody zapominają jednak, że dzielnica nie jest „innym organem”, a jednostką miasta. Urząd czeka więc latami na dokumenty od siebie samego.

[srodtytul]Niekończąca się procedura[/srodtytul]

Pomimo obietnic sprawa nie została załatwiona do dziś.

– Obecnie Wydział Nieruchomości Skarbu Państwa jest na etapie kompletowania dokumentów – informuje „Rz” Jan Budniak. – Biorąc pod uwagę liczne zmiany organizacyjne urzędu, pozyskanie wymaganych dokumentów jest utrudnione i w wielu przypadkach czasochłonne. Poszukiwanie nie zawsze skutkuje pożądanym efektem. Jest to przeszkoda w rozpatrzeniu wniosku o zwrot nieruchomości – dodaje naczelnik. I zapewnia, że... wniosek zostanie rozpatrzony po uzyskaniu... akt z prowadzonego postępowania wywłaszczeniowego i stanowiska dotyczącego rozpoczęcia prac podanych jako powód wywłaszczenia.

– Już nie wiem, do kogo mam się zwrócić, by sprawa ruszyła z miejsca. Mam nadzieję, że dożyję do jej zakończenia – mówi nasz czytelnik.

[ramka]KOMENTARZ

[srodtytul]Petent? Niech czeka![/srodtytul]

Wywłaszczenie działki urzędom PRL zajęło zaledwie dwa miesiące. Skutki tej nielegalnej w świetle dzisiejszego prawa decyzji wywłaszczony mieszkaniec stolicy próbuje bezskutecznie znieść już od 2004 roku. Takich spraw są pewno tysiące, jak zresztą tłumaczą swoją opieszałość urzędnicy. To nie może być jednak dla nich usprawiedliwieniem.

Sprawa ma jednak poważniejszy aspekt: pokazuje zdegenerowaną instytucję biurokratyczną działającą w najlepsze w stołecznym urzędzie. Sprawa petenta zeszła na dalszy plan. Od pięciu lat urzędnicy wymieniają między sobą barokową i często absurdalną korespondencję. A sprawa nie posunęła się nawet o krok. Urzędnicza opieszałość nie znajduje jednak potępienia u pokrewnych agend administracji państwowej sprawującej nad samorządem tak zwany nadzór. Oto wojewoda przechodzi do porządku dziennego nad ponadczteroletnią bezczynnością magistratu, chętnie dając wiarę ulotnej obietnicy załatwienia sprawy. Na tę obietnicę wojewoda powołuje się nawet... siedem miesięcy po jej niedotrzymaniu. A petent... niech czeka.

[i][b]Aneta Gawrońska, redaktor „rz”[/b][/i][/ramka]

[ramka][srodtytul]Co można zrobić by sprawę przyspieszyć?[/srodtytul]

[b]Marcin Jasiński,radca prawny w kancelarii Gide Loyrette Nouel[/b]

– W przedstawionej przez czytelnika sytuacji przysługuje mu prawo do wniesienia skargi do WSA zgodnie z art. 3 § 2 ustawy z 30 sierpnia 2002 roku – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Skargę należy wnieść w terminie 30 dni od dnia doręczenia czytelnikowi postanowienia w sprawie oddalenia zażalenia na bezczynność organu administracji niższego stopnia. Do dnia rozpoczęcia rozprawy przed WSA organ może uwzględnić skargę w całości w zakresie swojej właściwości. Uwzględnienie skargi przez WSA prowadzi do zobowiązania organu do podjęcia właściwego działania bez wpływania na merytoryczną treść rozstrzygnięcia. Jeżeli organ administracji nie wykona wyroku WSA, to dopuszczalne jest wniesienie skargi do tego sądu po uprzednim pisemnym wezwaniu organu do wykonania wyroku z żądaniem ukarania organu administracji grzywną. Ponadto WSA w takiej sytuacji – gdy zachodzą przesłanki określone w przepisie art. 154 ww. ustawy – może sam dokonać merytorycznego rozstrzygnięcia.

Szybkość postępowania jest jedną z naczelnych zasad postępowania administracyjnego wskazaną w art. 12 kodeksu postępowania administracyjnego. Wynika to z faktu, iż w ocenie ustawodawcy przewlekłość i powolność postępowania ogranicza lub wręcz udaremnia urzeczywistnienie praw strony.

Co do zasady kodeks postępowania administracyjnego przewiduje, iż organ administracji jest zobowiązany rozpatrywać sprawy bez zbędnej zwłoki. Z powyższego wynika, po pierwsze, iż organ administracji rozpatruje sprawy, które nie wymagają zbierania dowodów, informacji lub wyjaśnień niezwłocznie. Do takich spraw należą te, w których organ może wydać decyzję, opierając się na dowodach przedstawionych przez stronę, faktach powszechnie znanych oraz faktach znanych organowi, przed którym toczy się postępowanie, lub faktach możliwych do ustalenia na podstawie danych, którymi rozporządza ten organ. Po drugie, sprawy (inne niż podlegające niezwłocznemu rozpatrzeniu) powinny być załatwione w terminach określonych w art. 35 § 3 kodeksu postępowania administracyjnego. Przepisy wyznaczają termin jednego miesiąca na załatwienie spraw wymagających przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego, a dwóch miesięcy na rozpatrzenie spraw szczególnie skomplikowanych, tj. spraw zawiłych pod kątem prawnym, dowodowym oraz ustalenia stanu faktycznego.

Należy zaznaczyć, iż bieg wspomnianych terminów liczony jest od dnia wszczęcia postępowania, przy czym nie wlicza się do nich m.in. okresów zawieszenia postępowania oraz opóźnień spowodowanych z winy strony albo z przyczyn niezależnych od organów (np. działania lub zaniechania innych organów, które są istotne dla rozstrzygnięcia sprawy). W przypadku niezałatwienia sprawy w terminach, zgodnie z tym, co wskazano powyżej, organ w drodze postanowienia powinien poinformować stronę o zwłoce, podać jej przyczyny oraz wskazać nowy termin załatwienia sprawy. Niestety, przepisy kodeksu postępowania administracyjnego nie przewidują granicy przy wyznaczaniu przez organ administracji nowego terminu załatwienia sprawy, pozostawiając w tym zakresie swobodę organom administracji.

W przypadku bezskutecznego upływu odpowiedniego ze wspomnianych terminów do załatwienia sprawy (niewydania decyzji lub niepoinformowania strony o nowym terminie załatwienia sprawy) strona może wnieść zażalenie na bezczynność organu administracji do organu wyższego stopnia. Uwzględniając zażalenia, organ wyższego stopnia wyznacza dodatkowy termin do załatwienia sprawy.[/ramka]

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów