– Skarb Państwa ma ewidentnie złą wolę. Już dawno mógł nam oddać grunt albo wykupić roszczenia czy wypłacić odszkodowanie – mówi prawnik prowadząca sprawę rodziny Chowańczaków Joanna Modzelewska. Dodaje, iż rzeczoznawcy szacują, że może to być nawet kilka mld zł.
Początek sprawy sięga roku 1945, kiedy Chowańczakom zabrano ok. 10 ha gruntu na Pradze-Północ. Działki obejmowały teren od nasypu kolejowego w pobliżu Wybrzeża Kościuszkowskiego, przez teren, na którym stanął później Stadion Dziesięciolecia, aż po ziemie leżące w parku Skaryszewskim.
– Mój klient złożył w terminie tzw. wniosek dekretowy, który został negatywnie rozpatrzony w 1954 r. Wtedy ziemię stracił – mówi Modzelewska. – Do sprawy wróciliśmy w wolnej Polsce, ale nadal ziemi nie odzyskaliśmy. Ostatnio dostaliśmy ponowną odmowę od Ministerstwa Infrastruktury. Odwołaliśmy się i czekamy na kolejne rozprawy. To nie przeszkadza jednak budowie Stadionu Narodowego na gruncie Chowańczaków.
[wyimek]Stadionu i ziemi nie potrzebuję. Ale domagam się odszkodowania - mówi Andrzej Chowańczak [/wyimek]
Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że decyzje niekorzystną dla spadkobierców podjęło po zapoznaniu się z przedwojennymi planami tych terenów i już powojennymi wywłaszczeniowymi. – W planach sprzed 1939 r. były w tym rejonie zieleńce i tereny wystawowe. A po wojnie grunt w tym rejonie został przeznaczony pod użyteczność publiczną, czyli stadion sportowy. Zgodnie z przepisami zwrotu nie można było dokonać – tłumaczy urzędnik ministerstwa.