[b]Warszawski Sąd Apelacyjny zawiesił wczoraj sprawę(sygnatura akt: I ACa 605/10)[/b], w której w I instancji uzyskali oni 5,6 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa za utraconą po wojnie pałacową rezydencję w Alejach Ujazdowskich. Powody zawieszenia były dwa: toczące się równolegle postępowanie o odzyskanie terenu pod budynkiem oraz zapowiadane na luty rozpatrzenie przez całą Izbę Cywilną Sądu Najwyższego kwestii liczenia przedawnienia roszczeń reprywatyzacyjnych.
Przed rokiem Sąd Okręgowy przyznał dwóm spadkobiercom 5,6 mln zł odszkodowania, oddalił natomiast żądanie o 8 mln zł odszkodowania za utracone korzyści (nie mogli korzystać z nieruchomości).
Apelację złożyła Prokuratoria Generalna, reprezentująca Skarb Państwa. Wczoraj obie strony chciały kontynuować proces, ale podczas wstępnej wymiany zdań okazało się, że kilka polskich instytucji prowadzi z Czetwertyńskimi rozmowy ugodowe, aby – jak wyraziła się się Agnieszka Kurach, radca Prokuratorii – nie pojawiała się kwestia eksmisji ambasady.
Nie można tego całkiem wykluczyć, bo gdyby w drugim postępowaniu odzyskali grunt, zgodnie z polskim prawem staliby się też właścicielami budynku. Już chcieli, by na teren nieruchomości wkroczył biegły, który ustaliłby, jaką część działki można wykroić bez szkody dla budynku, ale, jak powiedział ich pełnomocnik Wiesław Szczepiński, ambasada ich nie wpuściła.
[b]Z czego Czetwertyńscy wywodzą swoje roszczenie mimo upływu tylu lat od dekretu warszawskiego?[/b] Otóż po jego ogłoszeniu wystąpili o ustanowienie prawa własności czasowej do posesji, ale decyzję odmowną wydano, gdy jej adresatka i właścicielka posesji (Róża Paulina Czetwertyńska) nie żyła już od czterech miesięcy. Doszło więc do rażącego proceduralnego naruszenia. Wadliwość tej decyzji orzeczono dopiero w III RP.