– Kredyty walutowe lepiej zaciągać wtedy, gdy kurs jest wysoki. Wydaje się więc, że obecnie mamy dobry moment na zadłużanie się we frankach. Jeśli problemy w strefie euro zostaną rozwiązane, to notowania szwajcarskiej waluty powinny spaść o ok. 14,5 proc. – mówi Jarosław Sadowski, analityk firmy Expander.
Mimo tego odpowiedź na pytanie: czy pożyczyć na mieszkanie we frankach nie jest prosta, bo — jak zwraca uwagę Rafał Lerski z Expandera – decydując się na kredyt w obcej walucie należy pamiętać o tym, że nigdy nie mamy pewności co do tego, co będzie się działo z jej kursem. – Mimo oczekiwań co do spadku kursu, możliwy jest również odwrotny scenariusz, szczególnie w krótkim okresie — podkreśla Lerski.
O kredyt na mieszkanie we frankach szwajcarskich nie jest też łatwo, choć sytuacja wygląda lepiej niż jeszcze rok temu. – Obecnie tylko osiem banków oferuje tego rodzaju finansowanie zakupu nieruchomości. Liczba ta spada do pięciu banków, jeśli ktoś nie dysponuje przynajmniej 10-proc. wkładem własnym. Dodatkowo marże tego rodzaju kredytów w większości przypadków są wyższe niż w euro. Niższe są natomiast stopy procentowe w Szwajcarii, dzięki czemu nawet przy wyższej marży oprocentowanie może być niższe — wylicza Jarosław Sadowski.
W przypadku najatrakcyjniejszych ofert kredytów we frankach szwajcarskich — w Nordea Bank, Bank BPH oraz Deutsche Bank — oprocentowanie nie przekracza 3 proc. Jest więc porównywalne do najlepszych ofert kredytów w euro. W tej ostatniej walucie uruchamianych jest ok. 22 proc. kredytów hipotecznych.
Czy zatem wybrać euro czy franki, jeśli akceptujemy ryzyko kursowe i decydujemy się na kredyt w obcej walucie? – Za kredytami w euro przemawiają niższe niż we frankach marże, większa dostępność, przyszłe wejście do strefy euro oraz oczekiwania w zakresie umocnienia się złotego. Warto jednak zaznaczyć, że jeśli ktoś liczy na korzyści wynikające z różnic kursowych, to większe perspektywy dają na to kredyty we frankach – wyjaśnia Rafał Lerski. – Szwajcarska waluta jest bowiem traktowana jako tzw. bezpieczna przystań, w której inwestorzy lokują swoje aktywa w sytuacjach kryzysowych. Obecnie mamy do czynienia z tym właściwe zjawiskiem. W rezultacie kurs franka w stosunku do euro szybko wzrósł. Do kwietnia 2010 r. kurs oscylował od 0,6 do 0,7 euro za franka. Później nastąpił wspomniany wzrost, który zatrzymał się na poziomie 0,8 — czyli ustanowił historyczne maksimum od czasu powstania euro — dodaje Lerski.