Chodzi o to, żeby taki wyrok był wykonalny, żeby pozwany, np. zakład energetyczny, nie zablokował go, powołując się na interes publiczny. Chodzi też o zapewnienie ciągłości usług o charakterze publicznym. To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt: II CSK 231/11), który zajmował się sporem o usunięcie, a dokładnie przebudowę instalacji energetycznej.
Proces twa już kilka lat, a chodzi o linię wysokiego napięcia na obrzeżach Poznania, która na odcinku kilkuset metrów biegnie przez działkę powódki, spółki, która chce tam budować bloki mieszkalne, co plan zagospodarowania terenu przewiduje. Tymczasem linia energetyczna 110 kV budowę taką uniemożliwia, gdyż oprócz dwóch słupów na obrzeżach działki, które były dla powódki jeszcze do przyjęcia, przez całą długość działki biegły owe przewody, a na środku stał trzeci słup.
Biegli ustalili, że rozwiązaniem może być puszczenie linii kablem podziemnym i usunięcie środkowego, najbardziej dokuczliwego słupa. Także strony tego sporu: właścicielka nieruchomości i zakład energetyczny, na to się zgodziły, ale jak często w takich sprawach, nie mogły się dogadać, kto i w jakim zakresie ma sfinansować przebudowę. Biegli powiedzieli jeszcze, że choć nie jest to dla miasta linia strategiczna, to jej likwidacja pozbawiłaby miasto ważnego połączenia energetycznego.
Sądy niższych instancji skupiły się na prawie właściciela do dysponowania swoją nieruchomością i doszły do wniosku, że nie ma przeszkód, by nakazać usunięcie linii napowietrznej. Wskazały, że nie budzi wątpliwości, iż zakład energetyczny bezprawnie korzysta od lat z nieruchomości spółki (nie ma tytułu prawnego do posadowienia tam instalacji). Dotkliwie ingeruje to we własność. Właściciel może zatem domagać się przywrócenia stanu poprzedniego zgodnego z prawem, zapewnienia niezakłóconego władztwa nad rzeczą i wyeliminowania władztwa osoby nieuprawnionej – zakładu energetycznego. W konsekwencji sądy orzekły usunięcie instalacji wedle wskazania biegłych, nic nie mówiąc jednak w wyroku o wybudowaniu nowej, podziemnej linii.
Sąd Najwyższy (sędzia sprawozdawca Antoni Górski) miał zastrzeżenia do tego rozstrzygnięcia. Wytknął przede wszystkim, że nie odpowiada ono żądaniu powódki, która od początku domagała się przebudowy instalacji poprzez zastąpienie linii napowietrznej kablem podziemnym. Ale wyrok nakazujący tylko usunięcie instalacji nie może być także zaakceptowany z punktu widzenia interesu publicznego i zasad współżycia społecznego, gdyż pozbawiłby miasto istotnego połączenia w sieci elektrycznej, mającej, według biegłych, znaczenie większe niż lokalne. W poprawnie sformułowanym wyroku uwzględniającym żądanie powoda powinno się zatem znaleźć nie tylko zobowiązanie pozwanego do zdemontowania istniejącej linii i słupa, ale także do wybudowania, w określonym czasie, nowej linii podziemnej.