Wczoraj TK w pełnym składzie rozpatrzył wniosek pierwszego prezesa Sądu Najwyższego (sygnatura akt: K8/10). Kwestionuje on konstytucyjność ustawy z 2005 r. o rodzinnych ogrodach działkowych.
Największego kalibru zarzuty dotyczą monopolu Polskiego Związku Działkowców na przydzielanie działek oraz zarządzanie nimi. Każdy działkowicz musi być członkiem PZD, jeśli chce z ogrodu korzystać. Żadne też stowarzyszenie nie ma szans na założenie rodzinnego ogrodu na podstawie tej ustawy. Ponadto ustawa – zdaniem prezesa SN – nadmiernie ogranicza prawa właścicieli, tj. Skarbu Państwa i gmin, do gruntów.
Przeciwko monopolowi
Ani przedstawiciele prokuratora generalnego, ani parlamentu podczas wczorajszej rozprawy nie poparli wniosku pierwszego prezesa SN o stwierdzenie niekonstytucyjności całej ustawy. Byli jednak tak samo jak on zgodni, że daje ona za dużą władzę PZD. Dlatego wnioskowali o uchylenie niektórych przepisów przyznających PZD liczne przywileje.
– Do biur poselskich, komisji sejmowych i rzecznika praw obywatelskich trafiają skargi na nieprawidłowości w ogrodach – mówiła wczoraj przed TK posłanka Lidia Staroń (PO). – Nie podoba się im m.in. to, że działkowcy są pozbawieni wpływu na zarządzanie działkami, brakuje im rozliczeń finansowych, transparentności. Państwo w państwie – tak pisali działkowcy.
Ruch niezależnych
Wczoraj w TK panowała gorąca atmosfera. Na rozprawę przyjechali przedstawiciele niezależnych stowarzyszeń, jak też zwolennicy PZD.