Wspólnoty gruntowe powstały w XIX w. na skutek likwidacji pańszczyzny na terenach byłego zaboru rosyjskiego i austriackiego. Teraz obejmują przeszło 107 tys. ha gruntów rolnych, lasów, pastwisk, stawów i jezior. Samych wspólnot gruntowych jest zaś ponad 5,1 tys., z czego ok. 3,5 tys. nie ma do tej pory uregulowanego stanu prawnego.
Wczoraj rząd przyjął założenia do projektu nowelizacji ustawy o zagospodarowaniu wspólnot gruntowych. Rolą tego projektu jest uporządkowanie sytuacji prawnej tych 3,5 tys. wspólnot. A to nie jest takie proste. Wspomniana ustawa obowiązuje bowiem od 1964 r. i w praktyce jest martwa.
Rząd proponuje więc, by w ciągu sześciu miesięcy od daty wejścia w życie nowych przepisów zainteresowani mogli złożyć wniosek w starostwach o wskazanie, które nieruchomości stanowią wspólnotę gruntową, ustalenie wykazu osób uprawnionych oraz przysługujących im udziałów we wspólnocie. Następnie starostwo powinno wydać decyzję administracyjną w tej sprawie.
Projekt przewiduje ponadto, że gdyby nie udało się ustalić uprawnionych, określenie stanu prawnego wspólnot gruntowych następowałoby zgodnie ze stanem faktycznym obowiązującym przez ostatnie pięć lat przed dniem wejścia znowelizowanej ustawy w życie. Gdyby jednak i to nie było możliwe (bo bałagan w sytuacji prawnej istnieje już od tak dawna, że może to być trudne), nieruchomość będzie mogła przejąć gmina.
Rząd zaproponował również możliwość przekształcania wspólnot gruntowych we współwłasność, dla której będzie można założyć księgę wieczystą, i następnie dokonać jej podziału.