W wieżowcu, do którego prowadzi tylko jeden mały mostek, główną kwaterę ma Związek Właścicieli Fabryk. Budynek jest nielegalny. Musi być rozebrany w ciągu 90 dni - orzekł sąd w Bangladeszu.
Zdaniem sędziów działkę pod budowę biurowca pozyskano bezprawnie, a obiekt został wzniesiony bez odpowiednich pozwoleń. Już sama jego lokalizacja zagraża przepływowi wód gruntowych całego miasta. Wyrok zapadł dwa lata temu. A budynek nadal stoi.
Biurowiec wybudowany przez potężne Zrzeszenie Producentów i Eksporterów Odzieży w Dhaka w Bangledeszu znalazł się w próżni prawnej. Jak twierdzą krytycy, dzieje się tak ze względu na siłę zrzeszenia "odzieżowców". Jego członkowie sprawują kontrolę nad głównym motorem gospodarki narodowej w Bangladeszu, to znaczy nad eksportem odzieży do Stanów Zjednoczonych i Europy. Wielu z nich to członkowie parlamentu, właściciele stacji telewizyjnych i gazet.
Od dwóch dekad Bangladesz jest potęgą przemysłu odzieżowego. W globalnym eksporcie odzieży wyprzedzają go tylko Chiny. A samo zrzeszenie przemysłowców i eksporterów jest postrzegane jako część rządu - ministerstwo, które reguluje i administruje eksport.
Jego liderzy zasiadają na najwyższych szczeblach rządowej władzy - w ministerstwach pracy i spraw wewnętrznych. Stowarzyszenia przemysłowców w Stanach mogą tylko pomarzyć o takiej pozycji.