Według Sądu Okręgowego nie ulega wątpliwości, że „przy okazji" normalnego zamieszkiwania w budynku wielorodzinnym powstają pewne, słyszalne przez sąsiadów odgłosy, ale nie oznacza to zaraz, że każdego hałasującego trzeba zaraz ukarać na podstawie art. 51 par. 1 kodeksu wykroczeń.
W polskim systemie prawnym chodzenie w butach po mieszkaniu samo w sobie zaś, jako mieszczące się w granicach społecznie akceptowanych reguł, nie może być i nie jest uznawane za czyn zabroniony – a zatem nie może być uznawane nie tylko za przestępstwo, ale i za wykroczenie.
Z zebranego materiału dowodowego jasno też wynika, że rodzina obwinionej faktycznie zachowuje się w swoim mieszkaniu głośno. Niemniej jednak rolą sądu rejonowego było jedynie dokonanie ustaleń faktycznych w odniesieniu do dwóch konkretnych zdarzeń objętych wnioskiem o ukaranie.
Inni sąsiedzi obwinionej potwierdzają, że czasami ktoś w jej mieszkaniu chodzi w butach i jest to słyszalne przez innych lokatorów bloku. Niemniej jednak żaden z przesłuchiwanych w sprawie świadków, z wyjątkiem sąsiadów z piętra niższej, nie potwierdza, aby właśnie w dniu zdarzenia słyszał odgłosy tupania.
Zdaniem Sądu Okręgowego, z analizy dowodów zebranych w sprawie nie wynika jednoznacznie, że obwiniona działała umyślnie i że motywem jej działania była chęć dokuczenia sąsiadom. Dlatego uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Przede wszystkim Sąd Rejonowy ma rozważyć, czy zachowanie obwinionej w dniu wskazanym we wniosku o ukaranie było „normalne" i typowe dla obwinionej i mieściło się ono w pojęciu „normalnego użytkowania„ budynku, czy też było to zachowanie naruszające powszechnie przyjęte normy. W tym celu ma skonfrontować "osobowy materiał dowodowy", a także ma rozważyć przeprowadzenie eksperymentu procesowego na miejscu zdarzenia. Ma on polegać na chodzeniu przez obwinioną w butach, w których wówczas chodziła i w godzinach odpowiadających godzinom wskazanym we wniosku o ukaranie.