Czwartkowy wyrok Sądu Najwyższego to dobra wiadomość dla firm przesyłowych, a gorsza dla wielu właścicieli nieruchomości, którzy stracą szanse na wynagrodzenie za obce instalacje. Przełamuje on rozbieżności w orzecznictwie dotyczące zasiedzenia prawa do zajmowania gruntu pod instalację zbudowaną w PRL.
Działka z rurą
Państwo Ewa i Stanisław R. w 2005 r. kupili hektarową działkę pod Włocławkiem, przez którą biegnie rurociąg przesyłający solankę do zakładów azotowych – obecnie Anwil SA. Gdy chcieli ustanowić służebność za wynagrodzeniem, firma wystąpiła o stwierdzenie zasiedzenia służebności na swoją rzecz. Umożliwiłoby to bezpłatne korzystanie z działki w zakresie służebności przesyłu.
Nie było sporu co do tego, że rurociąg zbudowano w latach 70. ubiegłego wieku, od 20 maja 1979 r. do tej pory pompowana jest nim solanka, a zakłady mimo zmian właścicielskich zachowują ciągłość.
Sąd Rejonowy oddalił wniosek Anwilu. Wskazał, że wprawdzie upłynął wymagany okres zasiedzenia, ale nie było widocznego na gruncie choćby fragmentu instalacji, tak więc nie można mówić, że to służebność. Z kolei Sąd Okręgowy we Włocławku był zdania, że właściciele działki, jako mieszkańcy miejscowości, musieli wiedzieć o rurociągu. Mimo to podtrzymał odmowę zasiedzenia. Wskazał, że do 1 lutego 1989 r. (wtedy zniesiono zasadę jedności własności państwowej) posiadaczem instalacji był Skarb Państwa, a nie zakłady. Jako zarządca nie mogły zasiedzieć służebności.
Pełnomocnik państwa R., mec. Piotr Zamroch, bronił tego rozstrzygnięcia. Przypominał, że zasiedzenie stanowi ingerencję we własność i jego zasady powinny być wykładane ściśle. Pełnomocnicy Anwilu, mec. Katarzyna Paczuska-Tokarska i Jacek Siński, przekonywali, że obecnych twardych granic posiadania nieruchomości nie można odnosić dosłownie do realiów z PRL. Ale i wtedy przedsiębiorstwa państwowe miały znaczną autonomię, np. mogły kupować nieruchomości. Tym bardziej należy przyznać im prawo do zasiedzenia.