Fermy hodujące zwierzęta na przemysłową skalę są wielkim utrapieniem dla osób mieszkających w ich pobliżu. Drażniący wszechobecny odór to podstawowy, aczkolwiek niejedyny mankament takich hodowli. Niewłaściwe magazynowanie, wylewanie i utylizowanie powstających w fermach ogromnych ilości nieczystości (gnojowicy, obornika) prowadzi bowiem do poważnych zagrożeń dla środowiska naturalnego oraz zdrowia człowieka.
Tymczasem obowiązujące przepisy są bardzo liberalne i nie zabezpieczają wystarczająco interesów mieszkańców. To jednak ma się zmienić.
Bez planu ani rusz
– Proponujemy, by inwestycje drażliwe społecznie, a do takich niewątpliwie należą tego rodzaju hodowle, można było prowadzić tylko tam, gdzie zezwoli na to miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego – tłumaczy Tomasz Żuchowski, wiceminister infrastruktury i budownictwa.
Uregulowanie tej sprawy znajduje się w projekcie kodeksu urbanistyczno-budowlanego, nad którym obecni pracuje ten resort.
– Liczba skarg, jakie do nas wpływają, świadczy o tym, że problem uciążliwego sąsiedztwa istnieje – tłumaczy wiceminister Żuchowski. – Dziś brakuje zaś jednoznacznych przepisów w tej sprawie.