W najbliższym czasie czeka nas odzyskiwanie przez rynek mieszkaniowy równowagi między popytem i podażą. Podczas panelu mieszkaniowego w ramach Real Estate Trends nie zabrakło spojrzenia w dalszą przyszłość, przez pryzmat trendów demograficznych.
Czytaj więcej
Klienci mają w czym wybierać. Rynek pierwotny oferuje mieszkania na różnym etapie zaawansowania b...
Czas stabilizacji na rynku mieszkaniowym
Za nami seria obniżek stóp, sprzedaż kredytów się rozkręca, a sprzedaż nowych lokali w największych miastach poprawia się. Deweloperzy zwolnili z podażą, klienci mają duży wybór, ceny ofertowe lokali są dostępne w internecie, a jesień sypnęła promocjami.
Michał Witkowski, dyrektor w dziale corporate & living services w Colliers zwrócił uwagę na zróżnicowanie rynku – w ujęciu geograficznym i segmentowym. – Generalnie rynek rośnie i nie ma powodów, by mieć czarne myśli, niemniej sytuacja jest zniuansowana. Mamy ośrodki jak Warszawa czy Trójmiasto, które są zdrowe: jest duży popyt, jest płynność. Z drugiej strony są Łódź czy Katowice, gdzie jest nie tylko duży nawis, ale i zwiększający się udział mieszkań w projektach kończących się. To może sprawić, że deweloperzy będą tam skłonniejsi do negocjowania warunków z klientami – powiedział Witkowski. Podkreślił, że mimo serii cięć stóp i poprawy zdolności kredytowej, pożyczki wciąż są kosztowne i klienci, którzy muszą się posiłkować kredytem, czekają na kolejne obniżki.
Iwona Sroka, członkini zarządu budującej w kilkunastu miastach Grupy Murapol, powiedziała, że w 2025 r. rynek należy do klientów, głównie na skutek dużej oferty. – W mojej ocenie, w ciągu najbliższych kilku kwartałów będziemy obserwować dążenie do równowagi podaży i popytu. Aktualnie klienci mogą wybierać w lokalach na mocno zaawansowanym etapie budowy czy już gotowych. Oferta jest szeroka. Z drugiej strony, podaż się stabilizuje – jest mniej wydawanych pozwoleń na budowę, mniej wprowadzeń do oferty plus wpływ stóp procentowych. Zwłaszcza mniejsi deweloperzy nie będą tak skłonni do podejmowania decyzji o reinwestowaniu. Na rynku gruntów, w efekcie także widać stabilizację – nie ma takiego szału zakupowego, a nierzadko spotykamy się w branży z propozycjami odkupienia działek czy projektów już w toku, ze strony firm, które inwestowały w gorącym okresie, a teraz mają problem z kosztami inwestycji i wydłużającym się procesem sprzedaży – powiedziała Sroka. To, że część branży jest pod presją i walczy o klientów, widać m.in. po wysypie programów płatności typu 10–90 (10 proc. ceny przy zawarciu umowy, reszta po przekazaniu kluczy). To jednak większe ryzyko płynnościowe dla firm.