Deklaracja marszałka Hołowni nie wstrząsnęła kursami deweloperów notowanych na GPW, jednak trudno nie zauważyć, że nastawienie inwestorów się zmieniło. Widziany w ostatnich tygodniach trend wspinania się na nowe szczyty, mimo gęstniejacej atmosfery wokół kredytu „Na start”, ustąpił lekkiej korekcie. – Potencjalny brak nowego programu mógłby w pierwszej fazie spowodować schłodzenie nastawienia do branży i wywołać negatywną reakcję rynku – skomentował Cezary Bernatek, analityk Erste Securities. – Myślę jednak, że ostatecznie nie miałoby to silnego wpływu na sprzedaż wiodących spółek z sektora w średnim terminie, szczególnie biorąc pod uwagę obecną relację popytu do podaży w głównych aglomeracjach kraju oraz ambitne plany wzbogacania oferty przez liderów rodzimego rynku mieszkaniowego. Co do cen to zakładałbym w takiej sytuacji nieco bardziej wyraźne wyhamowanie zwyżek niż w przypadku, gdyby program miał wejść w życie – dodał.
Trwa sezon wyników finansowych deweloperów z warszawskiej giełdy i do sytuacji odnieśli się m.in. menedżerowie Echo Investment. Grupa podtrzymała plan sprzedaży w tym roku 3 tys. lokali, co oznaczałoby wzrost o ponad 60 proc. wobec ubiegłego roku. Co więcej, w 2025 r. grupa liczy na sprzedaż 4 tys. mieszkań.
– W tej chwili sprzedaż mieszkań idzie bardzo dobrze we wszystkich naszych projektach i we wszystkich miastach – powiedział prezes Echa Nicklas Lindberg.
Zgodził się, że dane ogólnopolskie mówią o schłodzeniu sprzedaży, ale w Warszawie, Wrocławiu i Krakowie podaż mieszkań jest cały czas mocno niedostosowana do popytu.
– Budujemy właśnie głównie na tych rynkach, stąd nasze „bycze” nastawienie. I kwartał był dobry, a II będzie jeszcze lepszy, bo uruchamiamy kolejne projekty, m.in. w Warszawie. Przed wprowadzaniem inwestycji do oferty prowadzimy przedsprzedaż, która pokazuje nam, że zainteresowanie mieszkaniami jest bardzo duże – podkreślił Nicklas.
Wiceprezes Maciej Drozd powiedział, że grupa będzie się starać osiągnąć cel sprzedaży 3 tys., nawet jeśli program „Na start” nie wejdzie w życie.