Ten problem starali się rozwikłać prawnicy, psychiatrzy i psycholodzy uczestniczący w konferencji „Małżeństwo nie dla wszystkich? Kodeks rodzinny i opiekuńczy krzywdzi osoby »dotknięte chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym« – jak stanowi art. 12 k.r.o.", zorganizowanej przez Elżbietę Radziszewską, pełnomocnika rządu ds. równego traktowania.
Impulsem były opisywane w mediach kłopoty Katarzyny B., która cierpi na niedowład rąk oraz ma kłopoty z nogami i z mową (jednocześnie – wysoki iloraz inteligencji). Kierownik urzędu stanu cywilnego odesłał ją do psychiatry. Ten z kolei odmówił wydania zaświadczenia, że jej stan zdrowia psychicznego pozwala świadomie podjąć decyzję o małżeństwie.
Jednakże kodeks rodzinny przewiduje szerszy zakaz zawierania małżeństwa. Wspomniany art. 12 stanowi, że nie może zawrzeć małżeństwa "osoba dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym". Jeżeli stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie, sąd może jej zezwolić na zawarcie małżeństwa. Co więcej, z wymienionych przyczyn każde z małżonków może żądać unieważnienia małżeństwa.
Psychiatrzy, w szczególności prof. Janusz Heitzman, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, wskazywali, że pojęcia choroby psychicznej są wobec postępu nauki anachroniczne. Co ważniejsze, nie ma nic lepszego dla odbudowania zdrowia niż bliska więź z inną osobą. Zakaz zawierania małżeństwa dyskryminuje i stygmatyzuje te osoby, nie mówiąc o tym, że posiadania dzieci nie można nikomu zabronić.
Prof. Zbigniew Radwański z Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego oraz Zbigniew Wrona, wiceminister sprawiedliwości, zadeklarowali otwartość na zmiany, ale nie takie, które znoszą w ogóle ograniczenia dla upośledzonych psychicznie. Decyzję o zawarciu małżeństwa musi podjąć osoba świadoma jej konsekwencji nie tylko dla siebie, ale także dla małżonka i dzieci.