– Coraz więcej ciepłej wody z głębin oceanu dostaje się do jam pod lodowce, i w to w tych miejscach, gdzie lód jest najgrubszy – mówi Stan Jacobs, główny autor badań, oceanograf z Lamont-Doherty Earth Observatory Uniwersytetu Columbii.
W 2009 roku Jacobs na czele grupy naukowców wyruszył na Morze Amundsena, aby zbadać lodowce w miejscach, gdzie ich języki przykrywają styk lądu i oceanu. Te same miejsca naukowcy badali poprzednio w roku 1994. Teraz odkryli, że w ciągu 15 lat ilość topniejącego lodu na spodzie lodowca wzrosła o ok. 50 procent. Chociaż temperatura oceanu podniosła się w tym czasie o 0,2 st. C, nie tłumaczy to tak przyśpieszonego topnienia na dnie lodowca.
Na Antarktydzie jest coraz wietrzniej. – To może pomóc wyjaśnić zmiany w cyrkulacji wód oceanicznych. Silniejsze wiatry napierają na lodowce w kierunku północnym – mówi Jacobs. – To z kolei pozwala cieplejszej wodzie z głębin oceanu docierać do szelfu kontynentalnego Morza Amundsena i wypłukiwać gigantyczne jamy w lodowcach.
Naukowcy opisują sytuację lodowca Pine Island Glacier w najnowszym „Nature Geoscience".