[i] Korespondencja ze Sztokholmu[/i]
Wśród niegodnych tego wyróżnienia Norweg wylicza m.in. Matkę Teresę z Kalkuty, Lecha Wałęsę, przywódcę Palestyńczyków Jasera Arafata, przywódców Izraela Szymona Peresa i Icchaka Rabina, irańską obrończynię praw człowieka Szirin Ebadi, kenijską działaczkę ekologiczną Wangari Maathai, byłego wiceprezydenta USA Ala Gore’a, byłego fińskiego prezydenta Marttiego Ahtisaariego i obecnego amerykańskiego prezydenta Baracka Obamę.
Zdaniem Heffermehla testament odkrywcy dynamitu sugeruje honorowanie walki o pokój poprzez rozbrojenie sił wojskowych na bazie międzynarodowego prawa. W przypadku ponad połowy nagród przyznanych po 1945 roku Komitet Noblowski postąpił według niego niezgodnie z wolą Alfreda Nobla. Wymogów nie spełniali zwłaszcza laureaci z ostatnich dziesięciu lat.
Do krytyki odniósł się szef Instytutu Nobla w Oslo Geir Lundestad. – Fredrik Heffermehl to wszystko upraszcza – powiedział internetowemu wydaniu gazety „Dagens Nyheter”. Podkreślił, że walka o pokój może oznaczać także osiągnięcia na polu ekologii czy praw człowieka. Porównał testament Nobla z końca XIX wieku do Biblii czy Koranu. – Trzeba go interpretować – stwierdził.
Heffermehl dwa lata temu napisał książkę „Nobels vilje” (Wola Nobla), która zdobyła międzynarodowy rozgłos. Wkrótce ukaże się w Wielkiej Brytanii i USA. Autor wniósł też do sądu w Sztokholmie pozew przeciw norweskiej fundacji o nieposzanowanie intencji Nobla. Jesienią sąd ostatecznie ustosunkuje się do oskarżenia. W ubiegłym roku ten sam sąd orzekł jednak, że wybór laureatów nie kolidował ani z testamentem szwedzkiego wynalazcy, ani z kryteriami Komitetu Noblowskiego. Nie zgodził się z zarzutami, że „rozszerzone pojęcie pokoju” jest niezgodne z wolą Alfreda Nobla.