Każdy, kto chociaż raz zajrzał do komentarzy umieszczanych na głównych serwisach internetowych, wie, że nie jest to miejsce na rzeczową dyskusję. Tu liczy się to, kto komu bardziej przyłoży dosadnym słowem.
Internauci, nie przebierając w słowach, wylewają swe frustracje. Często wykraczają poza dopuszczalną krytykę.
O ile w towarzystwie nie ośmieliliby się nazwać kogoś złodziejem, o tyle na internetowym forum zazwyczaj nie mają zahamowań. Granica pomiędzy wolnością słowa a naruszeniem dóbr osobistych czy wręcz czynem karalnym nierzadko zostaje przekroczona.
Doprowadzenie do odpowiedzialności takich osób zazwyczaj jest trudne, co jednak nie oznacza, że niemożliwe.
Oczywiście są sytuacje, gdy sprawcy zwyczajnie nie uda się ustalić. Jeśli ktoś podczas wakacji w Grecji wszedł do kafejki internetowej na 10 minut i w tym czasie napisał w „ciepłych słowach”, co myśli o swym przełożonym, to trudno oczekiwać zaangażowania policji kilku państw w ustalenie jego tożsamości.