– Kupiłem towar w dużym sklepie internetowym. Skorzystałem z możliwości odbioru osobistego. Gdy chciałem go zwrócić, sklep odpowiedział, że nie mogę, gdyż nie dokonałem zakupów przez Internet, ale „rezerwacji w sklepie stacjonarnym". Czy rzeczywiście tylko z tego powodu, że nie skorzystałem z usług kuriera, straciłem możliwość zwrotu? – pyta czytelnik.
Sposób odebrania towaru nie ma żadnego znaczenia. Liczy się to, czy umowa została zawarta przez Internet. Ustawa o ochronie niektórych praw konsumentów oraz odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny i przewidziane w niej uprawnienia mają zastosowanie do umów zawieranych na odległość.
7,5 mld zł wydadzą w tym roku Polacy w e-sklepach (według prognoz Euromonitor International)
Jeśli więc czytelnik zawarł umowę przez Internet, to nie ma znaczenia, że sam odebrał towar. Jego prawa są dokładnie takie same jak wówczas, gdyby skorzystał z usług kuriera czy poczty.
Nie znając dokładnie sytuacji, trudno przesądzić, czy doszło do zawarcia umowy przez Internet. Z tego, co pisze czytelnik, wynika, że sprzedawca potraktował zamówienie jako „rezerwację w sklepie stacjonarnym". Nie można wykluczyć, że rzeczywiście nie była to umowa kupna-sprzedaży, tylko jakaś forma rezerwacji towaru. Jednocześnie sama nazwa umowy o niczym jeszcze nie przesadza. Liczy się jej treść. Gdyby spełniała wszystkie cechy umowy kupna-sprzedaży, to niewłaściwa nazwa nie przekreślałaby tego.