„Na miły Bóg, życie nie tylko po to jest, by brać/ Życie nie po to, by bezczynnie stać/ I aby żyć, siebie samego trzeba dać” – śpiewał w swoim wielkim przeboju „Tolerancja”. To było jego credo.
Stanisław Soyka i „Tolerancja”
– „Tolerancja” to jest moja, mocno uproszczona wersja tego, czego Chrystus uczył o miłości – mówił mi w wywiadzie. –Są wiara, nadzieja i miłość. Z nich zaś największa jest miłość. Trudna formuła, bo przecież trzeba „siebie samego dać”. Ale życie przekonuje, że najlepiej jest, gdy prawda, o której śpiewam, przejawia się w każdym naszym poczynaniu. Człowiek spełnia się przez drugiego człowieka. Spełnianie polega na tym, że zapomina się o sobie. To nie jest łatwe, jednak kiedy się udaje, nie tylko nie tracimy siebie, ale zyskujemy, stajemy się bogatsi.
Czytaj więcej
Wybitny muzyk, piosenkarz i kompozytor zmarł w wieku 66 lat. Stanisław Soyka miał być jedną z gwi...
Nie ukrywał, że mimo usiłowań prowadzenia się zgodnie z zasadą chrześcijańskiej pokory przyszedł taki moment, że uderzyła mu do głowy pycha.
– Myślałem o nas, że jesteśmy nietykalni, przyzwyczaiłem się do tego, że na mój widok wszyscy salutują – mówił. –Tak znalazłem się w sytuacji o ułamek sekundy od utraty życia. Mieliśmy poważny wypadek. Wylądowaliśmy na drzewie. Ale byliśmy cali i zdrowi. Pomyślałem, że życie można łatwo stracić, ale my dostaliśmy je po raz drugi. Zamiast to uszanować, dalej żyliśmy w trasie, nie wracając do domu. Pamiętam wiele mówiący o mnie moment we Wrocławiu, gdzie graliśmy z tydzień. Wyszedłem z hotelu i proszę sobie wyobrazić, że dla zabicia nudy kupiłem sobie kapiszony. I rzucałem nimi o chodnik. Tak sobie strzelałem jak kompletnie rozbestwiony gwiazdor. Jak gówniarz! A naprzeciwko mnie szła wycieczka licealistów. Usłyszałem śmiech. – Hi, hi, ha, ha! Staszek Soyka strzela sobie z kapiszonów! W tym momencie napotkałem wzrok pani profesor, człowieka z charyzmą widoczną już na pierwszy rzut oka. Złapała mnie spojrzeniem, przeszyła od góry do dołu i powiedziała tym spojrzeniem: „Uważaj”. Zmroziło mnie. Spochmurniałem, a tak mi było wesoło. Zamyśliłem się nad sobą.