Selekcjonerem miał być na chwilę. Szef federacji Claudio Tapia myślał chyba, że dzięki tymczasowemu zatrudnieniu Lionela Scaloniego zyska czas, aby przekonać do kontraktu człowieka z większym nazwiskiem, ale Diego Simeone i Mauricio Pochettino zniechęciła chyba perspektywa pracy w Argentynie, gdzie przez dwa lata było trzech trenerów.
– Kiedy dostajesz taką propozycję i nie decydujesz się od razu, to kolejnego dnia zjedzą cię wątpliwości. Szybko się zgodziłem. To była najlepsza decyzja w moim życiu – mówił Scaloni magazynowi „Ole”.
Asystent poprzedniego selekcjonera, który wcześniej samodzielnie prowadził jedynie młodzieżową reprezentację Argentyny, musiał wspólnie z Pablo Aimarem pozbierać drużynę, która odpadła w 1/8 finału mundialu w Rosji. Widział to z bliska, jako członek sztabu Jorge Sampaoliego. Był wówczas nieformalnym łącznikiem między trenerami i drużyną.
Już jako selekcjoner Scaloni otoczył się kolegami z boiska: pracują z nim poza Aimarem także Roberto Ayala i Walter Samuel. Początek miał jednak trudny.
Był solidnym obrońcą, zagrał blisko 200 meczów w lidze hiszpańskiej, siedmiokrotnie założył reprezentacyjną koszulkę. Wciąż nie mógł się jednak równać z nowymi podopiecznymi.