Technologie, które przebijają się do sklepów, to zatem rozwiązania, które można zaprząc do konsumpcyjnego wozu. Nie zawsze najlepsze, nie zawsze najbardziej zaawansowane, ale takie, które szybko się zwrócą, bo dają nadzieję, że kupią je miliony.
[b] [link=http://blog.rp.pl/salik/2010/03/04/ksiegowi-wladcy-postepu/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
W tym kontekście rewolucja 3D nie jest żadną rewolucją. Wprowadzanie znanej od dziesiątków lat technologii pod strzechy jest możliwe dzięki temu, że gdzieś na horyzoncie tym, którzy mogą zarobić, przecięła się linia przyszłych zysków z poniesionymi nakładami.
Równocześnie im bardziej realna staje się rozrywka, tym mniej realny jej odbiorca.
Problemem, nad którym powinni się pochylić socjologowie, pozostaje to, jak technologie w służbie rozrywki niszczą więzi społeczne, alienują i atomizują. Na pewno nie są w stanie tego rozstrzygnąć ci, którzy z nich nałogowo korzystają.