Operator sieci Plus w prospekcie obligacji o wartości 1 mld euro zaznaczył, że jedną z koncepcji jego wzrostu będą zakupy w Polsce lub za granicą, w dotychczasowej branży lub w pasujących do niej segmentach rynku.
Potem prezes Polkomtelu Jarosław Bauc przyznał, że spółka myśli o telewizji, i nie wykluczył żadnego sposobu realizacji tego założenia.
Tymczasem budowa grupy telekomunikacyjno-medialnej w Polsce nikomu się jak dotąd nie udała. Krajowi gracze stawiają na razie na uzupełnienie oferty albo o usługę telewizyjną (operatorzy), albo o sieć mobilną (nadawcy budujący zasięg reklamowy).
– Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie doszło do tej pory do powstania grupy kapitałowej łączącej dużego gracza medialnego i telekomunikacyjnego. Wydaje się, że komuś zabrakło odwagi, aby taki plan zrealizować – mówi Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK. Jako przykład zaniechanej transakcji podaje Netię. – Kiedyś można ją było przejąć, płacąc zaledwie 1,9 zł za akcję. Nikt tego jednak nie zrobił – wskazuje. Spekulacje, że alternatywny operator stawiający na rozszerzenie bazy klientów Internetu szerokopasmowego może trafić do medialnej grupy, pojawiły się, gdy Netia i platforma satelitarna N (należy do stacji TVN) zaczęły rozmowy o współpracy. Do tej pory do kapitałowych powiązań nie doszło. Nic nie wyszło też z planów kooperacji operacyjnej.
Nie powiódł się też plan Zygmunta Solorza-Żaka, właściciela telewizji Polsat, aby połączyć medialną grupę z Polską Telefonią Cyfrową (Era). W tym celu Solorz-Żak zainwestował w giełdowy Elektrim posiadający pakiet udziałów Ery. Biznesmenowi nie udało się skutecznie przejąć kontroli nad komórkową firmą, choć w 2003 roku wydawało się, że porozumiał się w tej kwestii z francuskim koncernem Vivendi. Dlaczego do mariażu Polsatu i Ery nie doszło – odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. W skrócie można powiedzieć, że powodem nieudanego mariażu były nieufność, ambicjonalne względy przywódców koncernów i duże pieniądze. Bezpośrednią przyczyną zarzucenia współpracy, a potem wieloletniego konfliktu udziałowców Ery był wyrok arbitrażu z 2004 roku, który miał rozstrzygnąć, kto jest właścicielem 48-proc. pakietu udziałów komórkowej sieci, a tylko mocniej skonfliktował strony sporu.