Telekomunikacja Polska podtrzymała wczoraj, że przychody jej grupy spadną w tym roku maksymalnie o 4,5 proc., a wypracowane przez nią wolne przepływy gotówkowe wyniosą 2,4 mld zł (900 mln zł w IV kw.). Niejako mimochodem TP przesunęła wczoraj ostateczny moment stabilizacji przychodów z 2012 r. na 2013. Także w minionym kwartale przychody grupy spadły. Zgodnie z oczekiwaniami analityków zmniejszyły się one o 3,8 proc., do 3,6 mld zł.
Jednak już zysk netto grupy (376 mln zł) okazał się sporo wyższy, niż prognozowały biura maklerskie. W kwartalnym raporcie TP można było znaleźć też inne miłe niespodzianki.
III kwartał br. przyniósł ożywienie w segmencie stacjonarnego Internetu TP. Neostrada sprzedawała się lepiej niż przez ostatnich kilka kwartałów. Na koniec września TP odbudowała bazę klientów do poziomu 2 mln, który ostatnio widoczny był w jej sprawozdaniu równo rok temu. Razem z Orange baza abonentów Internetu kablowego TP zwiększyła się o 21 tys., do 2,3 mln, a udział w przyłączeniach netto operatora skoczył do 26 proc. z 19 proc. w II kw.
Jak na TP wyniki te są mało imponujące, co podczas spotkania z analitykami przyznał także zarząd. – Rynek będzie w dalszym ciągu słaby – mówił Jacques de Galzain, członek zarządu ds. finansowych TP. Maciej Witucki, prezes TP, pytany potem, kiedy sytuacja może się poprawić, powiedział krótko: – Nie wiem. Według niego do zawojowania jest jeszcze 20 proc. gospodarstw domowych (2,4 mln lokali), w których jest komputer, ale nie ma łącza. – Nie wierzę w śmierć stacjonarnego Internetu – deklarował prezes TP. – Cyfrowy Polsat w połączeniu z Polkomtelem to siła, ale nie aż tak duża – mówił pytany o konkurencję mobilnego imperium telekomunikacyjno-medialnego budowanego przez Zygmunta Solorza-Żaka.
Właściciel Polsatu zamierza zrobić to, co TP udaje się w niewielkim stopniu: zawojować rynek pakietem usług telefonii mobilnej, mobilnego Internetu i płatnej telewizji.