Jak przewiduje firma Research and Markets, która przebadała 40 rynków na świecie, obecnie telewizor zdolny do połączenia się z Internetem stoi już w prawie 10 proc. wszystkich domów mających odbiorniki. Na koniec tego roku ten odsetek ma wzrosnąć do 12,4 proc. (co będzie oznaczało 307 mln domów z connected TV na szafce), a w 2018 roku będzie ich już 759 mln (wtedy będą stały w co czwartym gospodarstwie posiadającym odbiornik).
Telewizory umożliwiające oglądanie nie tylko tradycyjnej telewizji, ale także np. konkurencyjne dla niej materiały wideo z sieci stają się coraz popularniejsze poza USA. – Stany Zjednoczone na koniec tego roku będą wciąż stanowiły jedną trzecią wszystkich domów z connected TV, ale ten udział spadnie do 23,5 proc. w 2018 r. W tym samym czasie Chiny zwiększą swój udział w tej puli z 6,6 proc. na koniec tego roku do 16,4 proc. – podają analitycy Research and Markets.
W Polsce nikt do tej pory nie badał dokładnie, ile rodzin ma dziś telewizor z dostępem do sieci. Jedyne szacunki podawała firma Samsung Electronics Polska, mocno stawiająca na tego rodzaju urządzenia. Z jej danych prezentowanych w marcu wynikało, że takich urządzeń może być u nas ok. 2 mln. – Teraz na pewno jest to już wyższa liczba, choć dokładnych danych nie posiadam. Szacujemy, że z 2,2 mln telewizorów, jakie rocznie sprzedają się w Polsce, ok. 40 proc. stanowią smart TV – mówi „Rz" Michał Wojciechowski z Samsung Electronics.
Michał Kanownik, dyrektor Związku Importerów i producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT (ZIPSEE) przyznaje, że sprzedaż tego rodzaju odbiorników w Polsce nabiera rozpędu. – Dziś na pewno jest ich na rynku więcej niż w marcu, bo ten rynek rozwija się niezwykle szybko, szybciej, niż zakładaliśmy. Będzie też dalej szybko rósł – mówi. Rośnie też liczba aplikacji, za pośrednictwem których z poziomu telewizora można oglądać materiały wideo z sieci.
Niektórzy nadawcy telewizyjni oprócz własnych serwisów internetowego wideo oferują już także dedykowane odbiornikom z opcją dostępu do sieci tzw. serwisy hybrydowe – dodatkowe treści, które pojawiają się po przyciśnięciu charakterystycznej czerwonej kropki na pilocie. Takie usługi mają Eska TV i TVP, a planują je wdrażać kolejni nadawcy.