Wprowadzenie grantów na programy misyjne, ograniczenie nadawania reklam w TVP czy podzielenie kanałów TVP na publiczne i komercyjne? Wśród polityków odżył ubiegłoroczny pomysł zastąpienia abonamentu państwową dotacją, a i branża ma wiele pomysłów na rozwiązanie problemu z misyjnością TVP.
Gdyby odebrać Telewizji Polskiej ponad pół miliarda złotych, jakie co roku otrzymuje z publicznej daniny na finansowanie tzw. programowej misji, wciąż miałaby wyższe przychody niż konkurencja. W 2006 roku jej przychody wraz z wpływami z abonamentu wyniosły bowiem 1,88 mld zł, podczas gdy wpływy całej grupy TVN sięgnęły 1,16 mld zł, a Polsatu jeszcze mniej – 719 mln zł.
Zarząd TVP broni jednak status quo. – Słyszymy, że abonament jest niepotrzebny, ale zastanówmy się, co TVP po jego likwidacji dostałaby w zamian. Utrzymywana wyłącznie z reklam, stałaby się telewizją komercyjną. A może finansować ją tylko z budżetu państwa? Taka telewizja jest już na Węgrzech i myślę, że w Polsce nikomu by się nie podobała – argumentował w ubiegłym tygodniu na konferencji Impactor Marcin Bochenek, członek zarządu publicznej telewizji.
TVP broni się, że utrzymuje trzy, a nie jeden kanał ogólnopolski (TVP 1, TVP 2 i TVP Info), a dodatkowo niszowe satelitarne kanały tematyczne, jak TVP Kultura. I dlatego potrzebuje przychodów zarówno z reklamy, jak i z abonamentu. W dodatku – jako spółka prawa handlowego – jest zobligowana do przynoszenia zysku. – Bez abonamentu przychody TVP wynosiłyby kilkaset milionów złotych mniej, z kolei gdyby TVP miała się utrzymywać z samego abonamentu, prawdopodobnie istniałby tylko jeden kanał publiczny, a nie trzy – argumentował Marcin Bochenek.
Reagował w ten sposób na wniosek TVN. Telewizja Piotra Waltera chce, by Komisja Europejska oceniła, jak TVP realizuje misję programową i na co wydaje pieniądze z abonamentu. Krytykuje też fakt, że TVP dostaje abonament i jednocześnie rywalizuje o reklamy.