Ponaglony przez Polsat, TVN i Kino Polska nowy minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski postanowił wyjaśnić, kto jest właścicielem praw autorskich do materiałów archiwalnych zarządzanych przez TVP.
W odpowiedzi na pisma nadawców, w których się skarżą na niejasne warunki wypożyczania materiałów z archiwów, wyjaśnił, że ponownie zwrócił się do resortu skarbu. Zapowiedział, że po otrzymaniu odpowiedzi będzie kontynuować postępowanie mediacyjne w tej sprawie. TVP na własną rękę zamówiła ekspertyzę, która m.in. ma odpowiedzieć na pytanie, do kogo należą archiwa.
TVP zarządza bogatymi filmowymi zbiorami, na które oprócz programów dokumentalnych składają się cenne dla telewizji, wiecznie młode produkcje, takie jak „Czterej pancerni i pies”, „Stawka większa niż życie”, „Chłopi”, „Janosik”, „Czterdziestolatek” czy „Miś Uszatek”. TVP otrzymała je z mocy ustawy o radiofonii i telewizji jako schedę po Radiokomitecie. To, jak nimi zarządza, irytuje jednak prywatnych nadawców. – Trudno wymienić wszystkie przeszkody, jakie napotykamy. Za minutę materiału TVP chce od nas nawet 12 tys. zł, a materiały archiwalne, jakich potrzebujemy dla kanału tematycznego Discovery Historia, kosztują nas więcej niż te od TVN. Czasem każe nam przed otrzymaniem materiału uzyskać zgodę na jego publikację od występującej w nim osoby, a na prośbę o udostępnienie reaguje informacją, że materiał jest właśnie przygotowywany do emisji. Frustrujące jest też to, iż nie możemy – mimo wielokrotnych próśb – otrzymać oficjalnego cennika – wylicza Karol Smoląg, rzecznik TVN.
Na podobne trudności napotykają też inni. W 2006 roku stacja Kino Polska przez kilka miesięcy toczyła z TVP batalię o prawa do nadawania części odcinków „Czterech pancernych i psa”.
Prywatni nadawcy zabiegają o to, żeby wyjaśnić lukę w prawie na swoją korzyść i odebrać archiwa spod kurateli TVP. Poza ogólnie traktującą sprawę ustawą żaden przepis nie wskazuje bowiem, że są własnością TVP. – W 1993 r. minister finansów rozporządzeniem wniósł schedę po Radiokomitecie do majątku TVP. Znalazło się w niej wszystko oprócz archiwów. Umowa między telewizją publiczną a Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych wyraźnie mówi, że TVP posiada je na zasadzie użyczenia. Zawartość archiwów nie należy więc do TVP i pobieranie od innych nadawców opłat licencyjnych za korzystanie z nich jest kwestią dyskusyjną – mówi Andrzej Zarębski, medioznawca, szef rady nadzorczej Polskiego Operatora Telewizyjnego, który wspiera nadawców prywatnych w niekończącym się sporze o archiwa.